Wstrząsająca historia zgwałconej studentki. „Nie mogłam krzyczeć. Ledwie widziałam przez krew”

Wstrząsająca historia zgwałconej studentki. „Nie mogłam krzyczeć. Ledwie widziałam przez krew”

Andrea Sicignano
Andrea Sicignano Źródło:Facebook / Andrea Sicignano
„Byłam pewna, że mnie zabije” - wyznaje Andrea Sicignano. Amerykańska studentka na Facebooku opisała, jak padła w Madrycie ofiarą gwałtu. „El Pais” informuje, że policja zatrzymała już sprawcę brutalnej napaści.

Dramat 27-letniej studentki, która od sześciu miesięcy mieszka w stolicy Hiszpanii, rozegrał się przed około dwoma tygodniami. Tej nocy Andrea wyszła z przyjaciółką, by obejrzeć pokaz flamenco. „Oboje byłyśmy pijane i kiedy opuściłyśmy ostatni bar, rozdzieliłyśmy się. Usiłując dostać się do domu, wsiadłam do złego autobusu, który zabrał mnie na koniec linii w rejony, których nie znam” – opisuje początek historii Amerykanka w publicznym poście na Facebooku.

Po dojechaniu na ostatni przystanek kobieta wysiadła z pojazdu i usiadła na ławce, by tam przemyśleć, co dalej zrobić. Wtedy podszedł do niej mężczyzna, który podróżował tym samym autobusem, i zaoferował jej pomoc. „Była czwarta rano. Komunikacja miejska już nie kursowała. Potrzebowałam pomocy, a ten mężczyzna zapewnił mnie, że pomoże mi się dostać do domu” – wspomina Andrea.

„Nie mogłam krzyczeć. Ledwie widziałam przez krew”

Szybko okazało się jednak, że nieznajomy nie miał wobec niej dobrych zamiarów. Gdy 27-latka zdała sobie sprawę, że coś jej grozi, usiłowała uciec. Wtedy mężczyzna zaczął być agresywny. „Gdy zaczęłam się bronić, on zaczął mnie bić. Krzyczałam i walczyłam z całą mocą, jaką mogłam z siebie wykrzesać” – relacjonuje Andrea. Kobieta usiłowała zatelefonować po pomoc, ale napastnik uniemożliwił jej to, zabierając smartfona.

„Bił mnie po twarzy tak długo, że nie mogłam już walczyć. Nie mogłam krzyczeć. Ledwie widziałam przez krew, która zalała mi oczy” – wspomina Amerykanka. „Byłam pewna, że mnie zabije. W końcu zamknęłam oczy. Miałam nadzieję, że przestanie mnie bić, gdy zacznę udawać martwą. Modliłam się, żeby zniknął, gdy otworzę oczy. Nie wiem, ile czasu minęło, nim się wreszcie na to zdecydowałam, ale kiedy to zrobiłam, on zniknął. Zgwałcił mnie” – przyznaje.

Andrei, która zakrwawiona i w porwanych ubraniach wyszła na ulicę, pomógł w końcu jeden z przejeżdżających mężczyzn. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie udzielono jej wszelkiej potrzebnej pomocy. Amerykanka w swoim wpisie chwali zachowanie zarówno personelu medycznego, jak i policjantów, którzy całą sprawę potraktowali poważnie.

„Mógł mnie zabić”

Po kilku dniach udało się złapać sprawcę. Amerykanka, oglądając po czasie nagranie z kamery monitoringu zainstalowanej w autobusie, zdała sobie sprawę, że jej oprawca obserwował ją przez całą drogę. „Mógł mnie zabić. W kałuży mojej własnej krwi zostawił mnie w ciemnościach, 20 kroków od głównej drogi. Bo myślał, że jestem martwa. Ale przetrwałam, jestem tu” – pisze Andrea.

Kobieta zwraca się też z apelem do osób, które czytają jej historię. „Nigdy nie sądziłam, że coś takiego mogłoby mi się przydarzyć. Samodzielnie podróżowałam przez lata. Po różnych krajach i niezliczonych miastach. Jestem silna, inteligentna i niezależna. Te cechy nic nie znaczą, gdy jesteś zdana na łaskę mężczyzny, który chcę cię skrzywdzić. To naprawdę się stało. To się dzieje. I niestety, będzie się działo. Ale proszę, nie myśl nawet, że nie mogłoby się przytrafić tobie” – przestrzega Andrea.

Czytaj też:
„Najpiękniejsza dziewczynka świata” ma dziś 17 lat. I została „najpiękniejszą twarzą 2018”

Źródło: Facebook / Andrea Sicignano