Rośnie bilans ofiar na Sri Lance. We wtorek podano nowe dane

Rośnie bilans ofiar na Sri Lance. We wtorek podano nowe dane

Okolica miejsca eksplozji
Okolica miejsca eksplozji Źródło: Newspix.pl / ABACA
Już 311 osób zmarło na skutek ataków terrorystycznych na Sri Lance, dokonanych w Wielką Niedzielę. Około 500 osób wciąż pozostaje rannych. W całym kraju obowiązuje stan wyjątkowy.

Przedstawiciele policji ze Sri Lanki podali najnowsze informacje na temat ofiar zamachów z 21 kwietnia. Liczba zabitych wzrosła z 290 do 311, natomiast przybliżona grupa rannych wciąż oscyluje wokół 500. Przekazano też, że w ramach poszukiwania osób odpowiedzialnych za ataki na kościoły i hotele, zatrzymano już 40 osób i przeszukano 20 domów. Wśród zatrzymanych miał znaleźć się m.in. kierowca furgonetki, którą mogli jeździć zamachowcy oraz właściciel domu, w którym spali niektórzy z terrorystów.

Wtorek 23 kwietnia został ogłoszony dniem żałoby narodowej na Sri Lance. O godzinie 8:30 rano mieszkańcy kraju zatrzymali się na trzy minuty, by uczcić pamięć ofiar ataków. Od północy obowiązuje z kolei stan wyjątkowy, przyznający służbom większe uprawnienia. Pomoc w poszukiwaniu winnych ma nadejść także z zagranicy. Swoimi informacjami ma podzielić się m.in. FBI oraz służby specjalne kilku innych krajów.

Zamachy w Wielkanoc

Zamachy na hotele i kościoły zostały przeprowadzone w Niedzielę Wielkanocną. W krótkim odstępie czasu zamachowcy samobójcy dokonali detonacji ładunków w sześciu miejscach, dwie kolejne eksplozje nastąpiły po południu. Około godziny 9 rano zaatakowani zostali uczestnicy nabożeństwa w sanktuarium św. Antoniego w Kolombo, stolicy kraju. W tym samym mieście doszło także do ataków na pięciogwiazdkowe hotele: Cinnamon Grand, Shangri-La Hotel oraz The Kingsbury. Kolejne zamachy miały miejsce w Negobombo w kościele św. Sebastiana oraz w świątyni katolickiej w mieście Batticaloa (Madakalapuwa). Po południu zaatakowany został hotel w mieście Dehiwala-Mount Lavinia. Ostatnia eksplozja miała miejsce w prywatnym domu w dzielnicy Dematagoda w Kolombo podczas operacji policji prowadzonej w związku z zamachami.

Władze zignorowały zagrożenie?

Obecnie prowadzone są przesłuchania aresztowanych osób. Jak dotychczas żadna z organizacji nie przyznała się do serii zamachów. Minister zdrowia Rajitha Senaratne przekazał jednak, że siedmiu zamachowców powiązanych było z organizacją National Thowheed Jama’ath. – Nie wierzymy, że ataki zostały przeprowadzone przez grupę ludzi wyłącznie z tego kraju. To nie udałoby się bez działania międzynarodowej sieci – podkreślił Senaratne. Z notatki ujawnionej przez ministra telekomunikacji wynika, że 10 dni przed zamachami policja informowała wywiad o niebezpieczeństwie grożącym ze strony właśnie tej organizacji katolikom w trakcie Wielkanocy, ale ostrzeżenia zostały zbagatelizowane. Premier stwierdził w niedzielę, że on ani inni czołowi członkowie rządu nie zostali poinformowani o zagrożeniu. Jak podkreślił, konieczne jest sprawdzenie, jakie środki bezpieczeństwa zostały podjęte. O międzynarodową pomoc w ustaleniu, kto stoi za zamachami i w ujęciu mocodawców zaapelował prezydent. – Z raportów wywiadu wynika, że za naszymi lokalnymi terrorystami stoją międzynarodowe grupy. Dlatego prezydent zwraca się o pomoc do innych krajów – wyjaśnił rzecznik. Po zamachach na Sri Lance ogłoszono godzinę policyjną, a władze zadecydowały o wprowadzeniu blokady mediów społecznościowych, tłumacząc to zapobieganiem „rozprzestrzeniania się nieprawdziwych informacji”.

Czytaj też:
10 dni przed Wielkanocą policja ostrzegała, zagrożenie zignorowano. Grupa WTJ stoi za atakami na Sri Lance?

Źródło: Washington Post