„Błagam o przerwanie procesu beatyfikacji mojego ojca”. Bezprecedensowy apel do papieża

„Błagam o przerwanie procesu beatyfikacji mojego ojca”. Bezprecedensowy apel do papieża

Aldo Moro
Aldo Moro Źródło: Domena publiczna
„Wasza Świątobliwość, błagam z całego serca o przerwanie procesu beatyfikacji mojego ojca, Aldo Moro” – pisze do Ojca Świętego córka zamordowanego przez Czerwone Brygady premiera Włoch. Maria Fida Moro twierdzi, że procedura „wbrew prawdzie i godności jego osoby” została przekształcona w „rodzaj wojny między bandami, aby zawłaszczyć sobie tę beatyfikację, wykorzystując ją dla własnej korzyści”.

Były premier Włoch Aldo Moro został zamordowany w 1978 roku, po 55 dniach od porwania przez Czerwone Brygady. Pierwszy krok w kierunku beatyfikacji polityka został wykonany 16 lipca 2012 roku, kiedy to Aldo Moro ogłoszono „sługą bożym”. W 2015 roku postulatorem w procesie beatyfikacyjnym został prawnik Nicola Giampaolo, ale w 2018 wymieniono go na dominikanina Gianniego Festę. Między innymi tego dotyczą wątpliwości córki byłego premiera Włoch, która wskazuje na instrumentalizację sprawy jej ojca i próby politycznego jej rozgrywania.

„Rozumiem, że prawowitym postulatorem jest Nicola Giampaolo, któremu przekazałam dwie skargi, które zostały zarejestrowane i ujęte w dokumentacji sprawy, a także przekazane osobom stojącym wyżej w hierarchii. Minęły lata, a nie otrzymałam odpowiedzi” – tłumaczy Maria Moro. Jak przekonuje, do procesu dopuszczone zostały osoby, które „są zainteresowane tylko własną korzyścią” i z tego powodu dążą do beatyfikacji zamordowanego polityka, kierując się „ambicją władzy”. „Później pojawił się kolejny postulator, nie wiem z jakiego powodu” – dodaje kobieta, prosząc kościół o wyjaśnienia.

„Mój ojciec został zdradzony, porwany, był przetrzymywany w niewoli i został zabity po torturach. 9 maja, 41 lat temu, rozpoczął się »biznes« śmierci i ciągłego żerowania, by wykorzystać jego imię w niewłaściwym celu” – twierdzi Maria Moro. Córka byłego premiera Włoch wyraża wiarę, że jej ojciec został zbawiony i żyje w wieczności, gdzie „żadne okrucieństwa nie mogą go skrzywdzić”. „Ale wolałabym tysiąc razy, by nie został ogłoszony świętym – jeśli taka ma być tego cena – obślizgła wojna prowadzona fałszywie pod pozorem prawdy” – tłumaczy Moro.

Tragiczne losy premiera

Aldo Moro, urodzony w 1916 roku, zaczął działalność publiczną jako profesor prawa na uniwersytecie w Bari, na południu Włoch. Był jednym z przywódców Chrześcijańskiej Demokracji. Najważniejsze stanowiska w tej partii zajmował od 1959 do 1976 roku. Od lat 50. był kolejno ministrem sprawiedliwości, oświaty, ministrem spraw zagranicznych oraz wewnętrznych. Dwukrotnie, w latach 1963-1968 i 1974-1976, był premierem Włoch.

Porwanie Moro

Dramat chadeckiego polityka, którym żył niemal cały świat, rozpoczął się rano 16 marca 1978 roku. Samochód, którym Moro, ówczesny przewodniczący Chrześcijańskiej Demokracji jechał do Izby Deputowanych na zaprzysiężenie rządu Giulio Andreottiego został zatrzymany na rzymskiej via Fani. Terroryści zastrzelili pięciu członków jego ochrony, a następnie go uprowadzili. Do porwania byłego szefa rządu przyznały się natychmiast Czerwone Brygady. Terroryści poinformowali również o rozpoczęciu „procesu ludowego” swego zakładnika.

19 marca dramatyczny apel o uwolnienie polityka i swego osobistego przyjaciela wystosował Paweł VI. Były premier Andreotti ujawnił po latach, że papież był gotów nawet zapłacić okup i że w Watykanie zbierano pieniądze na ten cel. W kolejnych dniach ogłoszono treść kilku listów Moro do przedstawicieli władz i rodziny, napisanych pod presją terrorystów, w których zakładnik sugerował, że może zostać uwolniony, jeśli z więzień zostaną wypuszczeni bojówkarze Czerwonych Brygad. Nalegał również na podjęcie nacisków przeciwko przyjętej przez władze stanowczej linii postępowania, wykluczającej wszelkie negocjacje z terrorystami.

Z każdym dniem listy, jakie rozsyłał (w sumie w czasie ośmiu tygodni niewoli napisał ich ponad 80) były coraz bardziej dramatyczne i było w nich coraz więcej błagalnych próśb o pomoc i spełnienie żądań porywaczy. Oni zaś domagali się uznania przez władze ich organizacji i zwolnienia z więzień trzynastu towarzyszy. W następnym komunikacie 15 kwietnia Czerwone Brygady powiadomiły o zakończeniu „procesu” byłego premiera i wydanym na niego wyroku śmierci.

„Kończymy batalię wykonując wyrok”

Ówczesny premier Andreotti odmawiał podjęcia jakichkolwiek negocjacji. W odpowiedzi porywacze ogłosili: „kończymy batalię rozpoczętą 16 marca wykonując wyrok”. 9 maja 1978 roku, po 55 dniach od porwania, w Rzymie w pobliżu siedziby chadecji w bagażniku zaparkowanego samochodu znaleziono zwłoki byłego premiera, zabitego kilka godzin wcześniej.

Były premier męczennikiem?

Tuż po ogłoszeniu informacji o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego Aldo Moro, włoskie media informowały o świadectwie cudu uzdrowienia za wstawiennictwem Moro, złożonym przez nieżyjącego już wówczas kardynała Francesco Colasuonno. Nie wykluczano również, że były premier może zostać uznany za męczennika.

Czytaj też:
Zatwierdzono cud kardynała Wyszyńskiego. Chora na nowotwór wyzdrowiała

Źródło: repubblica.it, PAP