Piotr Woźniak: Z tego co słyszymy od polityków, kryzys imigracyjny mamy za sobą? Liczba osób, które dotarły przez Morze Śródziemne w 2018 roku do Europy spadła do poziomu sprzed 2014 roku.
Grzegorz Lindenberg: Rok 2015 to była tylko próba kryzysu imigracyjnego i to nawet nie generalna. Do Europy dotarły 2 miliony imigrantów, a to w porównaniu z przewidywaniami rozwoju demograficznego w Afryce jest naprawdę niewiele. Do roku 2030 według prognoz ONZ przybędzie w Afryce 450 milionów mieszkańców, a do 2050 1,2 miliarda. Do tego należy wliczyć biedniejsze kraje Azji, które też mają duży wzrost imigracyjny, chociaż ostatnia imigracja z nich była głównie stymulowana przez konflikt zbrojne.
Skąd jednak idea, że ci ludzie będą chcieli się przenieść do Europy?
W książce opisuję badania przeprowadzane przez renomowane instytucje badawcze jak Gallup czy Pew Research Center na temat chęci emigracji do Europy z krajów afrykańskich, a także te dotyczące już bardziej konkretnych planów opuszczenia kraju. Podkreślić trzeba, że migracja nie kieruje się tylko do nas, najwięcej jest ruchów migracyjnych wewnątrz Afryki. Jednak według obliczeń moich oraz innych instytucji, do roku 2030 z Afryki do Europy może chcieć przenieść się od 6 do 27 mln osób. I to tylko ze względu na czynniki ekonomiczne, czyli średnio dziesięciokrotnie większe PKB na głowę w Europie. Wraz z Azją daje to potencjał do roku 2030 od 11 do 43 milionów imigrantów. Do tego mogą dojść konflikty czy katastrofy ekologiczne jak susze, zwiększające liczby osób emigrujących. Jeżeli pamiętamy kryzys roku 2015 i założymy, że taki miałby trwać przez kilka lat, to możemy wyobrazić sobie jak odbije się to na sytuacji gospodarczej, społecznej i bezpieczeństwie w Unii Europejskiej.
A Europa z kolei doświadcza problemów z demografią, ujemnym przyrostem naturalnym i starzeniem się społeczeństw. Może więc imigracja jest rozwiązaniem dla naszych gospodarek?
Problemem przyszłości nie będzie brak rąk do pracy, będzie nim raczej brak pracy. O tym piszę w swojej poprzedniej książce „Ludzkość poprawiona”, w której omawiam zmiany społeczne i gospodarcze jakie czekają nas wraz z rozwojem sztucznej inteligencji i genetyki. Według różnych analiz w ciągu najbliższych dekad nawet do około 50 proc. osób zagrożonych będzie utratą pracy lub koniecznością przekwalifikowania się. Statystyczny imigrant z Afryki nie poradzi sobie w takiej gospodarce. Zwłaszcza, że nie jest to już gospodarka, która jak w latach 60-tych w przypadku Niemiec zatrudniała imigrantów masowo przy taśmach produkcyjnych. W ten sposób masowa imigracja, nie tylko ta nielegalna, ale i legalna, może stworzyć sytuację, w której wiele osób niewykształconych będzie żyło w coraz to większej frustracji i będzie podatnych na różnego rodzaju ekstremistyczne ideologie.
Jak zatem należy przeciwdziałać temu? Mówi pan o czynnikach ekonomicznych skłaniających do migracji, może więc wspieranie rozwoju gospodarczego w Afryce?
Oczywiście, że powinniśmy pomagać krajom Afryki rozwijać się gospodarczo, społecznie, poprawiać standardy życia tam, ale niestety w kontekście hamowania imigracji będzie to działało odwrotnie. Do pewnego momentu im bardziej kraje Afryki będą się rozwijać, tym więcej osób będzie chciało z nich wyjechać. Mówi o tym dobrze sprawdzona teoria garbu, która pokazuje, że do PKB na osobę rzędu 7 - 12 tysięcy dolarów liczba osób, które z danego kraju przebywają za granicą rośnie, a dopiero potem emigranci stopniowo zaczynają wracać. Dzieje się tak dlatego, że zwiększają się możliwości wyjazdu czy to finansowe, czy te związane z wykształceniem. Poza tym im liczniejsza jest diaspora tym też jest łatwiej wyjechać. Afryka subsaharyjska tego poziomu PKB na osobę na pewno nie osiągnie przez najbliższe trzy dekady, w związku z tym presja emigracyjna związana z niższym standardem życia i dynamiczną demografią będzie ogromna.
To co Unia Europejska powinna zrobić, to, poza wspieraniem rozwoju gospodarczego, wspieranie także rozwoju instytucjonalnego w Afryce, żeby tamtejsze kraje były lepiej rządzone, żeby ich mieszkańcy wiedzieli lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci na miejscu. Jednocześnie Unia musi ograniczyć imigrację pokazując jasno, że nie jest to rozwiązanie ani problemów afrykańskich ani europejskich oraz działać na rzecz zmniejszenia rozrodczości, czy to promując i udostępniając środki antykoncepcyjne czy dbając o dłuższy okres kształcenie kobiet i ich samodzielność finansową, co pośrednio przekłada się na mniejszą liczbę rodzonych dzieci.
*Przy współpracy z Janem Wójcikiem (euroislam.pl)