Piąty dzień protestów na Białorusi. Trwają strajki w fabrykach, zatrzymani zaczęli opuszczać areszty

Piąty dzień protestów na Białorusi. Trwają strajki w fabrykach, zatrzymani zaczęli opuszczać areszty

Protesty na Białorusi
Protesty na BiałorusiŹródło:Newspix.pl / ABACA
W czwartek 13 sierpnia na Białorusi odbyły się kolejne protesty w związku z wyborami prezydenckimi, które wielu obywateli uważa za sfałszowane. W całym kraju zaczęły strajkować zakłady pracy. Późnym wieczorem z aresztów zaczęto wypuszczać pierwszych zatrzymanych.

W czwartek na Białorusi już piąty dzień z rzędu trwały protesty po niedzielnych wyborach, które zdaniem wielu Białorusinów zostały sfałszowane. Od samego rana trwały pokojowe protesty kobiet. To pierwszy dzień, kiedy milicja brutalnie nie pacyfikowała demonstracji.

Czytaj też:
Świat się burzy, Białorusinki protestują w bieli. Grybauskaite: Łukaszenka, dyktator z krwią na rękach

W całym kraju zaczęły strajkować zakłady pracy w całym kraju, w tym wielkie fabryki przemysłu ciężkiego i chemicznego, jak BiełAZ, MAZ, MTZ i Grodno-Azot. Strajki są legalne, a milicja ich nie pacyfikuje.

facebook

Strajki rozpoczęły się tez w piątek od samego rana.

twitter

„Do rana wypuścimy wszystkich”

W czwartek w telewizji ONT wystąpił też Jurij Karajeu, szef białoruskiego MSW. – Biorę na siebie odpowiedzialność i przepraszam za obrażenia osoby przypadkowo uczestniczące w protestach, które ucierpiały przy okazji – mówił. – Powinniśmy szybciej zwalniać zatrzymanych i już zaczęliśmy to robić - dodał. – Nie jestem człowiekiem krwiożerczym. Nie chcę przemocy – zapewniał.

Informację o zwolnieniach potwierdził też dziennikarz i członek zarządu głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut.

twitter

Z aresztów zwalniają zatrzymanych. W Grodnie, w Mińsku w innych miastach... Łukaszenka robi krok do tyłu" – napisał na Twitterze.

Jak jeszcze w czwartek wieczorem poinformowała telewizja Biełsat, z mińskiego aresztu przy ul. Akreścina zaczęto wypuszczać zatrzymanych. Wielu z nich ma być mocno pobitych, niektórzy poruszali się z trudem. Według licznych zeznań świadków, zatrzymani mieli być bici w aresztach. Jak informuje Biełsat, OMON-owcy mieli oznaczać protestujących kolorami. Tych oznaczonych na czarno bili najmocniej.

twitter

Szefowa wyższej izby parlamentu Natalla Kaczanawa przekazała, że prezydent Łukaszenka „usłyszał opinie kolektywów pracowniczych” i polecił rozwiązać kwestię zatrzymań.

Po północy przed areszt czarnym SUV-em przyjechał do zgromadzonych Alaksandr Barsukau, wiceminister spraw wewnętrznych Białorusi. – Do 6 rano wypuścimy wszystkich zatrzymanych – zapowiedział zgromadzonym dziennikarzom. Jednak według doniesień białoruskich mediów

Łącznie od początku protestów aresztowano około 7 tysięcy osób, setki zostało rannych w starciach z milicją, a przynajmniej dwóch protestujace osoby zginęły.

Czytaj też:
Dlaczego Białoruś jest jak Liban? „Kraje skazane na rewolucje”

Źródło: WPROST.pl / Biełsat / wyborcza.pl