Jak podaje CNN, do katastrofy doszło w niedzielę 19 września w Lake Worth w Teksasie w Stanach Zjednoczonych. Tuż przed wypadkiem piloci – instruktor i pilot szkolący się – zdołali się katapultować. Jeden z nich spadł na linie wysokiego napięcia. Obaj mężczyźni przeżyli, jednak służby nie ujawniają, w jakim są stanie.
„Skutki tego zdarzenia mogły być znacznie gorsze”
Z informacji przekazanych przez służby wynika, że piloci odbywali rutynowy lot szkoleniowy nad miastem. Przyczyny awarii maszyny nie są jeszcze znane. Wiadomo jedynie, że w pewnym momencie piloci stracili kontrolę nad maszyną, a ta runęła na miasto, nad którym przelatywała. Na szczęście, samolot nie spadł na żaden z domów, a na podwórko jednego z okolicznych zabudowań. Zniszczenia obejmują głównie podwórka trzech posiadłości. Żaden z mieszkańców nie ucierpiał.
– Skutki tego zdarzenia mogły być znacznie gorsze – skomentował sprawę komendant straży pożarnej Ryan Arthur. Wojskowy samolot, który runął na ziemię to należący do floty Marynarki Wojennej odrzutowiec typu T-45C Goshawk.
Czytaj też:
USA. Wiec poparcia dla zatrzymanych po szturmie na Kapitol. Mobilizacja służb