Panika bankowa w Chinach. Czołgi bronią budynku przed tłumem

Panika bankowa w Chinach. Czołgi bronią budynku przed tłumem

Czołgi przed bankiem w Chinach
Czołgi przed bankiem w Chinach Źródło:X / Zrzut ekranu/Anonymous Operations
Do sieci trafił film, na którym widać czołgi broniące wejścia do banku w Chinach. Kilka dni temu w prowincji Henan policja siłowo stłumiła protest deponentów, którzy nie mogli wypłacić oszczędności. Trwa śledztwo w sprawie grupy przestępczej, która miała udziały w kilku chińskich bankach.

Nagranie zamieściło na Twitterze konto Anonymous Operations. „Tymczasem w Chinach: czołgi znów na ulicach, tym razem chronią banku (prawdopodobnie w mieście Rizhao, prowincja Szantung). Dzieje się tak dlatego, że oddział banku w Henan deklaruje, że oszczędności ludzi w ich oddziale są teraz »produktami inwestycyjnymi« i nie można ich wycofać" – poinformowano.

Na filmie udostępnionym w sieci widać długą kolejkę czołgów uniemożliwiającą mieszkańcom dotarcie do oddziału banku. Problemy z wypłatą pieniędzy występowały już od kwietnia, gdy gazeta South China Morning Post napisała, że mieszkańcom prowincji Henan i Anhui odmówiono dostępu do kont bankowych z powodu „uaktualnienia systemu”. „Od tego czasu ucierpiały depozyty bankowe w Yuzhou Xinminsheng Village Bank, Shangcai Huimin County Bank, Zhecheng Huanghuai Community Bank i New Oriental Country Bank of Kaifeng w prowincji Henan oraz Guzhen Xinhuaihe Village Bank w sąsiedniej prowincji Anhui” – pisała gazeta.

Miejscowi poszkodowani przez kryzys bankowy twierdzą, że 40 miliardów juanów (około 6 miliardów dolarów) w depozytach zniknęło. Protestują, domagając się dostępu do swoich oszczędności, ale nie mogą wiele zrobić z powodu czołgów blokujących wejście do budynku.

Protest deponentów Chinach. Masowe protesty stłumione

W niedzielę 10 lipca setki ludzi trzymało transparenty i skandowało hasła na stopniach wejścia do oddziału chińskiego banku centralnego w mieście Zhengzhou, stolicy prowincji Henan. Nagranie jednego z protestującego pokazywało, że służby bezpieczeństwa są obrzucane butelkami z wodą i innymi przedmiotami, gdy szarżują na tłum. Protest został stłumiony.

– Przyjechaliśmy dzisiaj i chcieliśmy odzyskać nasze oszczędności, ponieważ mam w domu osoby starsze i dzieci, a niemożność wypłaty oszczędności poważnie wpłynęła na moje życie – powiedziała kobieta z prowincji Szantung.

Uczestnicy demonstracji otworzyli konta w sześciu rolniczych bankach w Henan oraz w sąsiedniej prowincji Anhui, które oferowały wyższe oprocentowanie. Później okazało się, że nie mogą wypłacić swoich pieniędzy po tym, jak media napisały, że szef macierzystej firmy banków zbiegł i jest poszukiwany w związku z przestępstwami finansowymi. Chińskie władze poinformowały, że za kryzys odpowiada grupa przestępcza, która była w posiadaniu udziałów we wszystkich czterech henańskich bankach zamieszanych w aferę. Gang miał przyciągnąć fundusze za pośrednictwem platform internetowych, oferując nawet dwukrotnie wyższe niż w banku centralnym odsetki na pięcioletniej lokacie. Później zgromadzone środki miały być wyprowadzone w formie fikcyjnych pożyczek. Produkty oszczędnościowe miały być oferowane na platformach powiązanych z gigantami technologicznymi, Baidu (najpopularniejsza w Chinach wyszukiwarka internetowa) oraz JD.com (jedna z najchętniej odwiedzanych platform zakupowych w internecie).

Czytaj też:
Gospodarka Chin gwałtownie hamuje. Jest gorzej, niż myśleli analitycy

Źródło: ndtv.com/WNP.pl/CNBC/WPROST.pl