Wciąż bez przełomu w sprawie systemu głosowania w UE

Wciąż bez przełomu w sprawie systemu głosowania w UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na trwającym w Brukseli szczycie unijnym dwa piątkowe spotkania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i obiad w gronie "27" wciąż nie przyniosły przełomu w sprawie spornego systemu głosowania w Radzie UE w nowym traktacie.

Zaplanowano trzecie spotkanie polskiego prezydenta z niemiecką kanclerz, po obiedzie.

"Od rana odbywają się kolejne konsultacje z przewodnictwem niemieckim. Na razie wyjaśniamy elementy naszego stanowiska, a skoro wyjaśniamy, to zawsze jest bliżej niż dalej" - powiedziała około godz. 14.30 minister Ewa Ośniecka-Tamecka, która w polskiej delegacji pełni rolę jednego z szerpów ds. nowego traktatu.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała podczas obiadu innych przywódców o swoich dwustronnych rozmowach na temat nowego traktatu dla Unii. Mimo braku realnego postępu nie ma katastroficznego nastroju - słychać w niemieckiej delegacji. Problem po problemie będzie rozwiązywany - zapowiadają niemieccy dyplomaci.

"Atmosfera jest dobra" - potwierdza Ośniecka-Tamecka.

Najprawdopodobniej najwcześniej około godz. 17 niemieckie przewodnictwo przedstawi nowy projekt mandatu na otwarcie Konferencji Międzyrządowej, która ma opracować do końca roku nowy traktat. Najpierw będą go omawiać szerpowie, a potem przywódcy podczas kolacji. Potem zapewne rozpoczną się kolejne spotkania dwustronne. Stąd wniosek, że szczyt przedłuży się do bardzo późnych godzin nocnych.

Niemieckie przewodnictwo jest zdecydowane osiągnąć porozumienie. Dyplomaci różnych państw, w tym Francji i Portugalii, która obejmie przewodnictwo 1 lipca, zapewniali w kuluarach o całkowitym poparciu dla determinacji Merkel, by mandat był jak najwęższy.

"Jeśli nie będzie klarowny i wąski, to na pewno do końca roku nie przyjmiemy traktatu" - mówił francuski dyplomata.

Dlatego Merkel chce definitywnie zamknąć ten rozdział (systemu głosowania w Radzie UE) na szczycie. Stąd pojawiły się już tak szczegółowe propozycje, które mają skłonić Polskę do poparcia systemu podwójnej większości z eurokonstytucji. Chodzi o pewne zabezpieczenia w systemie (jak kompromis z Joaniny) czy drobne modyfikacje w samych progach podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.).

Dyplomaci informowali, że jedną z propozycji jest podniesienie pułapu populacji do 66,6 proc. Dla Polski lepszym rozwiązaniem (by wzmocnić swoją siłę blokowania) byłoby zwiększenie pułapu krajów niezbędnych do podjęcia decyzji.

Propozycję kompromisu z Joaniny zgłosił w czwartek prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Polsce jednak ona nie wystarcza, bo mechanizm ten już istnieje w obecnym projekcie eurokonstytucji. "Chyba że zostałby poważnie wzmocniony i był elementem szerszego pakietu ofert dla Polski" - tłumaczyły źródła polskie.

Ośniecka-Tamecka powiedziała, że Polska nie otrzymała od czwartku żadnych nowych propozycji.

Polska sama zgłosiła kilka propozycji, w tym by kontestowany przez Warszawę system podwójnej większości zaczął obowiązywać dopiero 11 lat po planowanym wejściu w życie nowego traktatu. Do tego czasu miałby obowiązywać korzystny dla Warszawy system z Traktatu z Nicei.

Tę datę tłumaczono nieoficjalnie tym, iż Polsce zależy, by według tego preferencyjnego systemu przyjąć kolejne (po wejściu w życie nowego traktatu) porozumienia w sprawie wieloletnich planów budżetowych.

Możliwe, że doszło do nieporozumienia, bowiem projekt eurokonstytucji przewiduje, że wieloletnie plany budżetowe zawsze będą przyjmowane jednomyślnie. A więc Polska nie musi się obawiać, że byłaby przegłosowana w niekorzystnym dla niej systemie kwalifikowanej większości. Natomiast większością kwalifikowaną będą przyjmowane rozporządzenia o wydawaniu funduszy strukturalnych.

pap, ss