Wystarczy jedno słowo, by migranci mogli pozostać w Saksonii. Dokąd później trafiają?

Wystarczy jedno słowo, by migranci mogli pozostać w Saksonii. Dokąd później trafiają?

Migranci w Niemczech. Zdjęcie ilustracyjne
Migranci w Niemczech. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Jesus Fernandez
Przybyli do Saksonii migranci powinni samodzielnie dotrzeć do wskazanego ośrodka recepcyjnego. Sęk w tym, że nie sposób tego nadzorować. – Tak naprawdę nie wiemy, kto przebywa w naszym kraju – skwitował Marcel Pretzsch, rzecznik niemieckiej Policji Federalnej.

Jak relacjonuje niemiecki dziennik „Bild”, kraj związkowy Saksonia zmaga się obecnie z ogromną falą migrantów, którzy docierają przez granice z Czechami i Polską.

Migranci otrzymują bilety kolejowe

Nie są oni jednak zawracani do wspomnianych krajów. Wystarczy, że po nielegalnym przekroczeniu granicy migranci powiedzą zatrzymującym ich policjantom federalnym słowo „azyl”, aby – w teorii tymczasowo – pozostać na terytorium Niemiec.

Warto dodać, że w Policja Federalna – której zadaniem jest m.in. ochrona niemieckich granic – powstała 2005 r. na bazie zlikwidowanej Federalnej Straży Granicznej.

Po zatrzymaniu stróże prawa przeprowadzają wstępną rejestrację migrantów. Polega ona m.in. na zrobieniu zdjęć i pobraniu odcisków palców. Następnie migranci otrzymują bilety kolejowe, których koszty pokrywają władze Saksonii. W ten sposób przybysze powinni udać się do wskazanego ośrodka recepcyjnego.

– Wystawione bilety są imienne i obejmują trasę z odpowiedniego komisariatu Policji Federalnej do ośrodka recepcyjnego, do którego kierowane są osoby ubiegające się o azyl. Koszty różnią się w zależności od operatora transportu publicznego i trasy. Odpowiadają normalnym stawkom za transport publiczny – tłumaczy w rozmowie z „Bildem” Ingolf Ulrich, rzecznik prasowy władz Saksonii.

„Nie wiemy, kto przebywa w naszym kraju”

Sęk w tym, że nikt nie kontroluje tego, czy migranci rzeczywiście docierają do wskazanego ośrodka. W praktyce oznacza, że mogą oni swobodnie poruszać się po terytorium Niemiec i nie sposób ustalić miejsca ich pobytu.

– Policja Federalna nie ma możliwości sprawdzenia faktycznego przybycia, ponieważ (...) nie ma już żadnych powodów do zatrzymania (...) Policja Federalna nie prowadzi przeszukań na terenie Niemiec (...) Doświadczamy tutaj niesamowitej utraty kontroli. Tak naprawdę nie wiemy, kto przebywa w naszym kraju – skwitował Marcel Pretzsch, rzecznik prasowy niemieckiej Policji Federalnej.

Zdaniem anonimowego przedstawiciela Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców, część przybyszów opuszcza terytorium Niemiec i kieruje się dalej na Zachód – np. do Wielkiej Brytanii czy krajów Beneluksu – gdzie mają rodzinę lub liczną społeczność swoich rodaków.

Czytaj też:
PiS opublikował nowy spot. Termin publikacji nie jest przypadkowy
Czytaj też:
Morawiecki i Duda o pakcie migracyjnym. Jednoznaczny sprzeciw Polski

Źródło: Bild