Imedi TV zamknięto 7 listopada po masowych antyprezydenckich demonstracjach opozycji.
"Sędzia zdecydował przychylić się do prośby prokuratury i zarządzenie o zajęciu mienia Imedi zostało anulowane" - powiedziała agencji France Presse rzeczniczka sądu.
W środę gruzińska prokuratura (przy sądzie wyższej instancji) domagała się wznowienia nadawania przez Imedi TV.
Prawie dwa tygodnie temu w Tbilisi demonstrowało około 30 tysięcy ludzi na rzecz powrotu na antenę Imedi.
Zniesienie zakazu było jednym z podstawowych żądań Zachodu wobec Gruzji przed wyborami prezydenckimi wyznaczonymi na 5 stycznia.
Wobec telewizji prowadzono śledztwo pod zarzutem nawoływania do obalenia rządu. W trakcie policyjnej interwencji z 7 listopada wyposażenie techniczne Imedi doznało znacznych uszkodzeń. W ocenie jej obecnego, amerykańskiego kierownictwa potrzebne są miesiące na powrót stacji na antenę.
Pod presją opozycji prezydent Gruzji Micheil Sakaszwili zdecydował się na rozpisanie przedterminowych wyborów i pod koniec listopada ustąpił z urzędu, by móc ponownie ubiegać się o stanowisko głowy państwa.
Zgodnie z prawem Saakaszwili musiał to uczynić najpóźniej 40 dni przed głosowaniem. Na mocy konstytucji obowiązki prezydenta przejęła jego bliska polityczna sojuszniczka, przewodnicząca parlamentu Nino Burdżanadze.
Przeciwnicy Saakaszwilego przypisują mu odpowiedzialność za rozpanoszoną w kraju korupcję i spadek poziomu życia. Saakaszwili, który objął władzę w następstwie bezkrwawej "rewolucji róż" w 2003 roku, uważa te zarzuty za bezpodstawne.pap, ss