Szczyt NATO: bez porozumienia ws. Ukrainy i Gruzji

Szczyt NATO: bez porozumienia ws. Ukrainy i Gruzji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. PAP/EPA/ALEKSANDR PROKOPENKO
NATO nie zdołało w środę, w pierwszym dniu szczytu w Bukareszcie, osiągnąć zgody co do poparcia dążeń prezydenta USA George'a W.Busha do wprowadzenia na ścieżkę do członkostwa ważnych strategicznie państw nad Morzem Czarnym - Ukrainy i Gruzji.

Po środowej, inauguracyjnej "roboczej kolacji" poinformowano, że szefowie państw i rządów 26 krajów nie osiągnęli porozumienia co do zaoferowania Ukrainie i Gruzji planu działań na rzecz członkostwa, określanego angielskim skrótem MAP (Membership Action Plan).

"Byłbym szczęśliwy, gdyby się okazało, że jestem w błędzie, ale nie oczekują MAP dla Gruzji i Ukrainy" - powiedział po inaugurującym trzydniowy szczyt bukareszteński przyjęciu rzecznik NATO James Appathurai.

Wszystko wskazuje na to, że zgodnie z sygnałami wysyłanymi przed szczytem plany rozszerzenia NATO o te dwa państwa zablokowały już na wstępie Francja i Niemcy, chcące nie dopuścić do pogłębienia kryzysu w stosunkach z Rosją, która sprzeciwia się dalszej ekspansji NARO na wschód.

Paryż i Berlin podkreślają, że jest za wcześnie na wprowadzanie Ukrainy i Gruzji na ścieżkę prowadzącą do członkostwa, gdyż na Ukrainie poparcie dla tej idei nie przekracza 30 procent, a z kolei Gruzja nie kontroluje całego swego terytorium, w związku z zamrożonym od lat konfliktem z wspieranymi przez Rosję separatystami.

Rzecznik Appathurai starał się złagodzić wrażenie, że Rosja odniosła sukces blokujący decyzje w sprawie dwu czarnomorskich sąsiadów. Podkreślił, że sojusznicy są jednomyślni co do odrzucania jakiegokolwiek weta czy choćby oddziaływania z zewnątrz.

Niemniej, obserwatorzy przypominają w tym kontekscie sformułowane kilka dni temu przez prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwili ostrzeżenie, że odmowa zaproszenia jego kraju będzie w praktyce równała się polityce "appeasementu" czyli "załagodzenia" Rosji, które to pojęcie ma bardzo złe konotacje historyczne, z okresu tuż przed 2. wojną światową.

Obecnie przywódcy państw członkowskich NATO zgromadzeni w stolicy Rumunii będą starali się pocieszyć w jakiś sposób rządy Ukrainy i Gruzji - przypuszcza Reuter.

Dodatkowym problem pojawia się na Bałkanach, w związku z potwierdzonym w pierwszym dniu szczytu zablokowaniem przez Grecję zaproszenia do NATO Macedonii, co może wpłynąć na destabilizację sytuacji w tym rejonie.

Przyczyna blokady to nierozstrzygnięty od lat spór o nazwę tej byłej republiki jugosłowianskiej, która jest taka sama jak nazwa północnej prowincji Grecji, co może być - zdaniem części polityków greckich - odbierane jako zapowiedź terytorialnych roszczeń.

Częściowa porażka ambicji rozszerzeniowych prezydenta Busha na dwóch ważnych kierunkach przyćmiła pierwszego dnia szczytu sukces w tym zakresie, w postaci porozumienia co do zaproszenia do Sojuszu dwóch innych państw bałkańskich - Chorwacji i Albanii.

W cieniu blokady Ukrainy, Gruzji i Macedonii znalazła się też zapowiadana już wcześniej francuska oferta wysłania do Afganistanu dodatkowego batalionu w sile do 1000 żołnierzy, dzięki czemu będzie można zapobiec kanadyjskiej groźbie wycofania kontyngentu tego kraju z wstrząsanego najsilniejszymi walkami południa Afganistanu.

Wzmocnienie francuskie w Afganistanie nadchodzi w momencie, gdy Paryż, po ponad 40 latach nieobecności, przygotowuje się do ewentualnego powrotu do struktur wojskowych NATO pod zintegrowanym dowództwem.

pap, ss