Osetia w ogniu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjski niedźwiedź po raz kolejny udowodnił, że jest bardzo czujny i nie pozwoli naruszyć swojej strefy wpływów. Ostra reakcja militarna Kremla na próbę przywrócenia kontroli przez władze Gruzji nad zbuntowaną Osetią Południową pokazuje, że Moskwa wciąż myśli i działa w myśl imperialnych reguł z czasów zimnej wojny.
Kreml nadal traktuje bowiem cały obszar dawnego ZSRR jako własną, wyłączną strefę wpływów. Z tego właśnie powodu nie cofnie się nawet przed agresją i ingerencją w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa. Wściekłość Kremla wywołują zwłaszcza wszelkie prozachodnie ambicje krajów byłego ZSRR. Dlatego Moskwie tak bardzo nie podoba się prozachodni kurs prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, który zabiega o zbliżenie Gruzji z NATO i strukturami integracyjnymi zachodniego świata. Równie nerwowo Kreml reagował zresztą na ukraińską "pomarańczową rewolucję".
Wydarzenia z Osetii Południowej pokazują poza tym jeszcze jedną bardzo istotną prawidłowość. Decyzja Rosji, która skierowała swoje wojska do Osetii dowodzi, że myślenie strategiczne Kremla wciąż jest głęboko zakorzenione w geopolityce zimnej wojny. Moskwa traktuje Gruzję jako "sworzeń geostrategiczny" (to pojęcie ukuł Zbigniew Brzeziński na potrzeby analizy realiów geopolitycznych z okresu dwubiegunowego podziału świata), który musi pozostać pod jej kontrolą, gdyż daje to przewagę geostrategiczną w regionie. A z tej przewagi rosyjski niedźwiedź przecież tak łatwo nie zrezygnuje.