Unia-Rosja: 0:1

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej zakończył się niestety nadzwyczaj nijakimi i mdłymi konkluzjami. Nic dziwnego, że Moskwa odetchnęła z ulgą. Bo zapewnienia o poparciu dla integralności terytorialnej Gruzji i wezwanie do bojkotu Abchazji i Osetii Południowej to za mało.

Podczas, gdy przywódcy unijni obradowali w budynku Rady, kilkadziesiąt metrów dalej demonstrowali przeciwnicy rosyjskiej agresji. W tłumie Gruzinów, którzy przyjechali także z Holandii i Francji, byli także emigranci z Inguszetii. Między gruzińskimi flagami znalazły się też ukraińska, turecka i brytyjska. Demonstrantów było ponad 200. Niestety, zainteresowało się nimi zaledwie kilku dziennikarzy akredytowanych przy szczycie. Politycy pewnie nawet pojęcia nie mieli o manifestacji, bo policja belgijska nie dopuściła organizatorów w pobliże budynku rady. Bezradność i rozgoryczenie Gruzinów stały się jeszcze bardziej zrozumiała, gdy przekazane zostały ustalenia szczytu.
Oczywiście teoretycznie można za sukces uznać fakt, że Unia wypowiedziała się jednym głosem. Ale jaki był to głos? Cichy, niepewny i sepleniący. Premier Putin nie na darmo spędził wakacje z Berlusconim bo Włochy wzięły na siebie rolę głównego obrońcy Rosji. Gdyby, nie Polska, kraje nadbałtyckie, Szwecja i Wielka Brytania, to z tekstu finalnego wypadłyby może nawet i te rozmydlone słowa potępienia dla Rosji. Owszem, Bruksela postawiła Moskwie ultimatum - Rosja ma wcielić w życie 6-punktowy plan pokojowy prezydenta Nicolasa Sarkozy. Datą graniczną jest dzień wizyty prezydenta Francji w Moskwie - 8 września. W przeciwnym razie Unia...ponownie zacznie się zastanawiać nad sankcjami, co wcale nie oznacza, że zdecyduje się na sankcje. Szkoda, że w tekście konkluzji nie znalazło się warunkowe poparcie dla rosyjskich starań o wejście do Światowej Organizacji Handlu. To już byłaby jakaś namiastka konkretu.
Niestety, w moim prywatnym odczuciu Gruzja została sprzedana za gaz i ropę. Możemy sobie opowiadać bajki o wycofaniu rosyjskich wojsk z Osetii i Abchazji, ale doświadczenie pokazuje, że jak Rosjanie gdzieś już wejdą, to zostaną. W najlepszym razie, pod naciskiem międzynarodowym Osetia i Abchazja n wzór Kosowa - zostaną objęte np. protektoratem ONZ, wysłane zostaną tam siły rozjemcze, co w praktyce i tak oznacza (w nieco dalszej perspektywie) oderwanie się tych ziem od Gruzji.
Unia Europejska zdała test jedności, ale jednocześnie pokazała swoją uległość wobec Rosji. No chyba, że prezydent Sarkozy będzie za kilka dni z Rosją rozmawiać równie stanowczo, jak z Irlandią.