"Polska ma pretensje terytorialne do Ukrainy"

"Polska ma pretensje terytorialne do Ukrainy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dążąc do integracji euroatlantyckiej, władze w Kijowie w żaden sposób nie reagują na "zamachy" państw UE i NATO na jedność terytorialną Ukrainy - oświadczył jeden z czołowych polityków prorosyjskiej Partii Regionów Jurij Bojko.

Wśród państw, które zgłaszają pretensje terytorialne do Ukrainy, polityk wymienił Polskę i Rumunię.

"W obwodzie czerniowieckim (położonym przy granicy z Rumunią) prowadzona jest masowa akcja rozdawania rumuńskich paszportów, a pomarańczowe władze milczą. Na zachodzie Ukrainy już prawie milion osób otrzymało tzw. Kartę Polaka i również nie ma żadnej reakcji (ze strony ukraińskich władz)" - powiedział Bojko, były minister ds. paliw i energetyki, w wywiadzie opublikowanym na stronie internetowej Partii Regionów.

Zdaniem polityka Polska i Rumunia prowadzą "niekontrolowaną +paszportyzację+" ukraińskich obywateli.

Tymczasem, jak poinformował rzecznik ambasady RP w Kijowie Jarosław Rybak, polskie władze konsularne przyznały dotychczas obywatelom Ukrainy o polskich korzeniach zaledwie 7 tysięcy Kart Polaka.

"W konsulacie we Lwowie Kartę Polaka uzyskało 3600 osób, w Łucku 1800, a w Kijowie około tysiąca" - powiedział Rybak.

Wbrew wypowiedziom Bojki przyznanie Karty Polaka osobie z obywatelstwem Ukrainy nie oznacza nadania jej polskiego obywatelstwa.

Dokument ten wprowadza ułatwienia i przywileje dla Polaków mieszkających w byłych republikach ZSRR. Umożliwia refundację wizy Schengen, dostęp do polskich szkół i uczelni, ułatwia uzyskiwanie stypendiów, podejmowanie pracy i prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Karta Polaka jest wydawana przez konsula, ma być ważna przez 10 lat od momentu jej przyznania i może być przedłużana na wniosek zainteresowanego.

Rewelacje Bojki ukazały się, gdy w ukraińskich mediach i wśród polityków wybuchła dyskusja na temat nielegalnego przyznawania Ukraińcom obywatelstwa Rosji.

Władze w Kijowie nie ukrywają, że obawiają się, by na Ukrainie nie doszło do powtórki sytuacji w Abchazji i Osetii Południowej.

Rosja, której wojska wkroczyły w sierpniu do tych zbuntowanych gruzińskich prowincji, tłumaczyła wówczas, że kieruje się wyłącznie troską o mieszkających tam własnych obywateli. Tymczasem według władz w Tbilisi rosyjski atak na Gruzję został poprzedzony wieloletnią akcją "rozdawania" Abchazom i Osetyjczykom rosyjskich paszportów.

Ukraińcy podejrzewają, że scenariusz ten może być wykorzystany na zdominowanym przez ludność rosyjskojęzyczną Krymie. Rosja ma tu znaczne wpływy, głównie za sprawą stacjonującej w Sewastopolu jej Floty Czarnomorskiej. 

ab, pap