Kosowskie przekleństwo

Kosowskie przekleństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Równo rok temu kosowskich Albańczyków ogarnęło szaleństwo - swoją proklamowaną jednostronnie niepodległość obwieszczali całemu światu ryczącymi klaksonami samochodów, piszczałkami, butnymi okrzykami. Szaleństwo opanowało też wielu światowych polityków, którzy uznali niepodległość Kosowa. Serbów ogarnęła tylko bezsilna złość, żal i gniew.
Pamiętam, że kiedy rok temu (ale też wielokrotnie wcześniej, przy różnych okazjach) przestrzegałam przed negatywnymi skutkami przyznania niepodległości Kosowu, niektórzy wypominali mi serbskie pochodzenie i jednostronną, zmąconą przez to opinię. Argumenty, że będzie to groźny precedens, otwarcie puszki Pandory na całych Bałkanach i wreszcie woda na młyn dla wielkorosyjskiej polityki uważano za wydumane. Rzeczywistość polityczna bardzo szybko zweryfikowała sądy. Jako pierwsza postanowiła kosowski casus wykorzystać Republika Serbska, chcąca całkowicie zerwać więzi z federacją muzułmańsko-chorwacką. Odezwali się też Baskowie i Katalończycy w Hiszpanii, domagając się niepodległości dla siebie. Szkoci, Flamandowie, francuskojęzyczni mieszkańcy kanadyjskiego Quebecu. I w pewnym sensie wszystkie te grupy etniczne mają rację. Dlaczego kosowscy Albańczycy mają mieć prawo do niepodległości, a np. Czeczeńcy czy Tybetańczycy takiego prawa nie mają? Identyczną argumentację wykorzystała Rosja, która w sierpniu - powołując się właśnie na precedens kosowski - uznała niepodległość dwóch odszczepieńczych prowincji gruzińskich: Abchazji i Osetii Południowej. I choć te republiki uznało tylko kilka krajów na świecie, kolejny krok w kierunku burzenia światowej równowagi został zrobiony.

Kosowo nie powinno otrzymać niepodległości. Nawet, jeśli ją samo jednostronnie proklamowało, inne kraje nie powinny poprzeć tych żądań. Po roku widać, że władze kosowskie kompletnie sobie nie radzą. Mafia dalej rozdaje karty, międzynarodowe organizacje są tylko listkiem figowym, przykrywającym wszechwładzę mafii i klanów plemiennych. Biedni mieszkańcy Kosowa są jeszcze biedniejsi i wybuch społecznego niezadowolenia jest kwestią najbliższych miesięcy, a kryminalne elity kradnąc dotacje międzynarodowe umacniają swoją pozycję. Rok temu doszło nie tylko do pogwałcenia prawa międzynarodowego i historycznej niesprawiedliwości, ale i zwyczajnego acz potężnego błędu politycznego, którego skutki dopiero odczujemy. Czy było inne rozwiązanie? Tak, bardzo szeroka autonomia dla Kosowa, ale w ramach Serbii, bez pogwałcenia jej integralności terytorialnej. To powstrzymałoby efekt domina. A przy silnej, jednoznacznej postawie Unii Europejskiej i USA trzymałoby w ryzach Albańczyków. Ale, niestety USA miały inne plany wobec Kosowa i całych Bałkanów. Żal w tym momencie nie tylko Serbii, ale i Europy, bo to ona, a nie Ameryka odczuje skutki tego błędu.

[[mm_1]]