Służba Bezpieczeństwa Ukrainy grozi rządowi Tymoszenko

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy grozi rządowi Tymoszenko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komandosi "Alfy", oddziału specjalnego Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), którzy w ubiegłym tygodniu dokonali najazdu na państwową spółkę paliwową Naftohaz, mogą pojawić się w siedzibie rządu Julii Tymoszenko - ostrzegł wiceszef SBU, Wałerij Choroszkowski.

Podlegająca prezydentowi Wiktorowi Juszczence SBU stara się ustalić, na  jakiej podstawie 11 mld metrów sześciennych gazu, który należał do spółki RosUkrEnergo (RUE), stało się własnością kontrolowanego przez rząd Tymoszenko Naftohazu.

"Jeśli nie uzyskamy odpowiedzi na to pytanie, niech nikt nie będzie zdziwiony, jeśli +Alfa+ pojawi się w Radzie Ministrów" - powiedział Choroszkowski, występując w nadanym w niedzielę wieczorem programie stacji telewizyjnej Inter.

Celem najazdu SBU na Naftohaz miało być uzyskanie oryginałów zawartych w  styczniu ukraińsko-rosyjskich umów gazowych. Zadanie to nie zostało wykonane, ponieważ - zdaniem Choroszkowskiego - ważna część tych dokumentów znajduje się w  siedzibie rządu.

SBU uważa, że podpisane przez Naftohaz i rosyjski Gazprom kontrakty pozwolą ustalić, czy ukraińska spółka przejęła gaz należący do RUE zgodnie z prawem. Komentatorzy na Ukrainie twierdzą, że jeśli uczyniono to bezprawnie, odpowiedzialni, wśród których wymienia się premier Tymoszenko, mogą być postawieni przed sądem.

Jednym z właścicieli zarejestrowanej w Szwajcarii RUE jest kojarzony z  otoczeniem Juszczenki ukraiński biznesmen Dmytro Firtasz. Przeciwnicy Juszczenki utrzymują, że czerpie on z działalności RUE korzyści finansowe, lecz nie  przedstawili dotychczas na to dowodów. Juszczenko zaprzecza tym oskarżeniom.

Jak wyjaśnił w sobotnim numerze dobrze poinformowany kijowski tygodnik "Dzerkało Tyżnia" sprawa własności 11 miliardów metrów sześciennych gazu ściśle związana jest z przyszłością polityczną zarówno Juszczenki, jak i Tymoszenko. Zmierzą się oni najprawdopodobniej w walce o stanowisko prezydenta w  zaplanowanych na początek przyszłego roku wyborach.

"Dzerkało Tyżnia" tłumaczy, że sporny gaz został zakupiony jeszcze w ubiegłym roku, według stawki wynoszącej ponad 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych, podczas gdy w roku bieżącym średnia roczna cena rosyjskiego paliwa dla Ukrainy wynosi prawie 230 dolarów.

Jeśli więc Naftohaz dowiedzie, że to on jest dzisiaj właścicielem gazu, który wcześniej należał do RUE, ceny tego surowca dla ukraińskich odbiorców pozostaną na dotychczasowym, niskim poziomie. Jeżeli tak się nie stanie, to podwyżki będą nieuniknione, co boleśnie odbije się na przedwyborczych notowaniach Tymoszenko.

Juszczenko i jego otoczenie bronią z kolei praw RUE, gdyż liczą, że jego właściciel Firtasz, stanie się głównym sponsorem kampanii prezydenckiej obecnego szefa państwa, który w przyszłym roku najprawdopodobniej będzie ubiegał się o  reelekcję.

ND, PAP