Porywacze i załoga Arctic Sea z "wizytą" w Mokwie

Porywacze i załoga Arctic Sea z "wizytą" w Mokwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piętnastu rosyjskich marynarzy oraz 8 domniemanych porywaczy wylądowało w czwartek w Moskwie cztery dni po tym, jak odnaleziono poszukiwany od ponad dwóch tygodni frachtowiec Arctic Sea.

Mężczyźni zostali przetransportowani dwoma samolotami wojskowymi Ił-76 z Republiki Zielonego Przylądka w zachodniej Afryce - podała agencja Interfax, powołując się na rosyjski resort obrony. Maszyny wylądowały rano na lotnisku wojskowym Czkałowski. Na pokładzie byli także śledczy prowadzący sprawę zaginionego statku.

Jak donosi agencja Reutera, podejrzani porywacze trafili do moskiewskiego więzienia Lefortowo. Na pokładzie Arctic Sea, znajdującego się u wybrzeży Wysp Zielonego Przylądka, pozostali czterej członkowie załogi.

Związek zawodowy rosyjskich marynarzy wystosował do rządu w Moskwie list otwarty, w którym apeluje o umożliwienie marynarzom z Arctic Sea kontaktu z rodzinami.

Losy pływającego pod flagą maltańską frachtowca były nieznane od chwili, gdy pod koniec lipca zaginął on po przepłynięciu Kanału La Manche.

Epopeja frachtowca 

Statek z ładunkiem fińskiego drewna miał zawinąć 4 sierpnia do algierskiego portu Bidżaja, dokąd nie dopłynął. Po raz ostatni kontakt z załogą nawiązano 28 lipca, gdy statek znajdował się w Cieśninie Kaletańskiej, prowadzącej z Morza Północnego na otwarte wody Atlantyku.

Obawy o losy załogi pojawiły się, gdy władze morskie Malty poinformowały o otrzymaniu doniesienia, że 24 lipca na pokładzie Arctic Sea, który znajdował się wówczas na wodach szwedzkich, pojawili się zamaskowani, uzbrojeni ludzie podający się za oddziały antynarkotykowe. Mieli związać załogę i przez kilkanaście godzin przeszukiwać statek.

We wtorek rosyjski minister obrony Anatolij Sierdiukow poinformował, że zatrzymano ośmiu porywaczy statku i że są wśród nich obywatele Rosji, Łotwy i Estonii. W środę rosyjski MON wydał oświadczenie, potwierdzające wcześniejsze doniesienia, że porywacze Arctic Sea domagali się okupu, grożąc wysadzeniem statku, gdyby ich żądania nie zostały spełnione.

Statek został odnaleziony przez rosyjską fregatę Ładnyj w poniedziałek w pobliżu Wysp Zielonego Przylądka. Szczegóły operacji uwalniania statku nie są znane.

Drewno czy broń?

Eksperci z Unii Europejskiej i rosyjscy podejrzewają, że Arctic Sea nielegalnie przewoził broń. Zdaniem estońskiego admirała Tarmo Koutsa, zajmującego się w strukturach UE problematyką piractwa, transporty drewna najlepiej nadają się do przemytu broni; pod pniami najłatwiej jest ukryć np. pociski rakietowe.

Szef biura prognoz przy rosyjskim resorcie obrony pułkownik Anatolij Cyganok przypuszcza, że załoga Arctic Sea mogła nic nie wiedzieć o "dodatkowym" ładunku.

"Financial Times" cytował w środę anonimowego przedstawiciela zarządu fińskiej firmy shippingowej Solchart, właściciela Arctic Sea, który oświadczył, że "wszystko było możliwe". Jego zdaniem "tajny ładunek" mógł zostać ukryty w ładowniach statku, gdy Arctic Sea zawinął do Kaliningradu w celu dokonania napraw, zanim popłynął do Finlandii po drewno.

Już po odnalezieniu statku władze Malty ogłosiły, że komisja ds. bezpieczeństwa morskiego, w której skład weszli przedstawiciele Szwecji, Finlandii i Malty, śledziła kurs statku, ale postanowiła nie ujawniać informacji o położeniu jednostki, żeby nie narażać życia ludzi.

pap, keb