Translatorska gimnastyka

Translatorska gimnastyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porównanie przemówień wygłoszonych przez polskich i zagranicznych polityków w Gdańsku z ich tłumaczeniem w rosyjskiej telewizji „Vesti” to niezła lingwistyczna łamigłówka. Rosyjskie media niezależne poinformowały o manipulacjach w przekładach wystąpień prezydenta Kaczyńskiego i kanclerz Niemiec, Angeli Merkel, ale translatorskie „kwiatki” zdarzały się również w rosyjskich wersjach przemówień premiera Donalda Tuska i przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Jerzego Buzka.
Rosyjska relacja była spóźniona w stosunku do polskiej o niespełna minutę. Słowa prezydenta Kaczyńskiego,  który sprzeciwiał się porównywaniu rozstrzelania z zimną krwią 30 tysięcy polskich oficerów z epidemią tyfusu, jakiej ulegli rosyjscy jeńcy w 1920 r. w telewizji „Vesti" zamieniły się w bełkot tłumacza, który rozpaczliwie starał się złożyć, okrojoną o ten fragment, relację w logiczną całość.
Następnym razem poszło już sprawniej: ze słów premiera Tuska: "Adolf Hitler w przeddzień paktu Ribbentrop-Mołotow 22 sierpnia na spotkaniu ze swoimi generałami powiedział coś, co było tak naprawdę istotą tej wojny, tego koszmaru. Powiedział, że z kłamstwa nikt zwycięzców nie będzie rozliczał." wycięto „w przeddzień paktu Ribbentrop – Mołotow", a w wystąpieniu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zabrakło apelu o niebudowanie nowych murów  w Europie przez „monopolizowanie surowców energetycznych” (swoją drogą tłumacz wykazał się godnym podziwu refleksem:  dzięki temu manewrowi,  druga cześć  wypowiedzi  Buzka - „czy też manipulację historycznymi faktami”, mogła się Rosjanom nie skojarzyć z polityką ich władz – przecież minister Ławrow tego samego dnia także wyraził swój sprzeciw wobec dostosowywania historii do bieżących potrzeb.

„Radio Svododa" w materiałach pt. „Polskie przemówienie – rosyjski absurd” i „Vesti obcięły Merkel” analizuje treść wystąpień Kaczyńskiego i Merkel oraz ich tłumaczenia z pomocą niezależnych specjalistów. Wszyscy oczywiście zdają sobie sprawę z trudności, jakie niesie ze sobą synchroniczne tłumaczenie, ale popełnione pomyłki, były zbyt symptomatyczne, aby można je było uznać za przypadkowe.
Wątpliwe, by redaktorzy telewizji „Vesti" żywili nadzieję, że sprawa nie wypłynie. Kanał jest dostępny online i każdy chętny mógł rosyjską relację obejrzeć w Internecie. Tyle, że analizy niezależnych mediów nie dotrą do większości Rosjan, a przecież o nich chodziło.

Wpadka z tłumaczeniem jeszcze raz udowadnia, że rosyjskie władze boją się swoich obywateli. Dla  przeważającej części Rosjan Wielka Wojna Ojczyźniana i Zwycięstwo nad faszyzmem to świętość, a Kreml nie chce przyczyniać się  – chociażby pośrednio  –  do powstania jakiejkolwiek rysy na największym symbolu bohaterstwa i przelanej krwi. Mogłoby to wywołać oburzenie opinii publicznej, a w czasie kryzysu gospodarczego jest to tym bardziej niepożądane.  W tym wypadku to ogon kręci psem, a nie odwrotnie.
Swoją drogą, przychodzi mi do głowy jeszcze jeden morał (nie tylko dla Rosjan): warto się uczyć języków obcych.