Nowy premier znów skłóci Belgów?

Nowy premier znów skłóci Belgów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po nominacji premiera Belgii Hermana Van Rompuya, który od 1 stycznia ma objąć obowiązki przewodniczącego Rady Europejskiej, Belgia poszukuje szefa rządu. Faworytem jest nielubiany przez frankofonów były premier Yves Leterme.
Leterme ma największe szanse na powrót na ulicę de la Loi, gdzie mieści się siedziba premiera, gdyż jest jedynym wysuniętym kandydatem flamandzkich chrześcijańskich demokratów CD&V - partii, która wygrała wybory parlamentarne w Belgii w połowie 2007 roku. Polityk rządził krajem do grudnia 2008 roku, kiedy podał się do dymisji w wyniku skandalu polityczno-finansowego, jaki wybuchł wokół antykryzysowego dofinansowania największego belgijskiego banku Fortis. Po parlamentarnym śledztwie został oczyszczony z oskarżeń o wpływanie na decyzje sędziów.

Van Rompuy uspokoił nastroje...

Od piątku król Albert II prowadzi konsultacje z liderami partii politycznych w sprawie następcy Van Rompuya oraz nierozpoczętej reformy instytucjonalnej; kwestia reformy sparaliżowała skłóconą wewnętrznie Belgię od czasu wyborów w 2007 roku. Van Rompuy przejmując urząd premiera w grudniu 2008 roku uspokoił napięcia między niderlandzkojęzycznymi Flamandami z Północy a francuskojęzycznymi Walonami z Południa. W obliczu kryzysu gospodarczego i finansowego odłożył jednak na bok problemy instytucjonalne i polityczne. Główny nierozwiązany od lat problem to status wyborczy i językowy przylegających do Brukseli i zamieszkanych w większości przez frankofonów gmin flamandzkich.

...i boi się odejść

Nowy przewodniczący Rady Europejskiej ogłosił kilka dni temu, że, by przygotować Belgię do zmiany premiera, obejmie obowiązki pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej nie 1 grudnia, kiedy wchodzi w życie ustanawiający to stanowisko Traktat z Lizbony, ale 1 stycznia. Jego następca teoretycznie powinien rządzić Belgią do czerwca 2011, kiedy zaplanowane są kolejne wybory parlamentarne.

Miłośnik Francuzów

Spodziewany powrót Leterme'a nie wywołuje entuzjazmu po stronie frankofonów. Choć pochodzi on z tej samej co Van Rompuy partii CD&V, jest postrzegany jako znacznie bardziej radykalny we wspieraniu postulatów większej autonomii Flandrii. Prasa frankofońska do dziś wytyka mu, że kiedyś poproszony w dniu święta narodowego przez telewizyjnego reportera o zaśpiewanie hymnu Belgii, zaintonował francuską Marsyliankę.

PAP, arb