Londyn i Waszyngton sfinansują walkę z jemeńską Al-Kaidą

Londyn i Waszyngton sfinansują walkę z jemeńską Al-Kaidą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rządy Wielkiej Brytanii i USA będą wspólnie finansowały policyjny oddział antyterrorystyczny w Jemenie, który staje się kolejnym po Afganistanie i Pakistanie bastionem Al-Kaidy. Będą też wspierać jemeńską straż przybrzeżną, chroniącą okręty przed somalijskimi piratami, grasującymi m.in. na wodach Zatoki Adeńskiej pomiędzy Jemenem a Somalią.
Brytyjski premier Gordon Brown oraz prezydent USA Barack Obama zgodzili się ponadto, że należy zwiększyć liczebność sił pokojowych w Somalii i że będą o to zabiegać na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Duże obszary centralnej i południowej części tego kraju kontrolują bowiem muzułmańscy rebelianci z wspieranego przez Al-Kaidę ekstremistycznego ruchu Al-Szabab.

Obecnie w Somalii stacjonuje 5,2 tys. żołnierzy Unii Afrykańskiej, które jednak nie potrafią ustabilizować sytuacji w kraju. Organizacja ta oraz rząd w Mogadiszu zaapelowały więc do ONZ, aby ustanowiła własną misję pokojową.

Nie jest jasne, jakie kwoty Londyn i Waszyngton zamierzają przeznaczyć na walkę z rosnącym zagrożeniem aktywnością terrorystów z Jemenu. Agencja Reutera podaje jednak, że brytyjskie wsparcie finansowe dla tego państwa, sięgające dotąd 20 mln funtów rocznie (92 mln zł), od 2010 r. wzrosnąć ma do 50 mln funtów rocznie.

Jemen znalazł się w centrum uwagi świata po tym, gdy działająca tam Al-Kaida wzięła na siebie odpowiedzialność za nieudaną próbę zamachu 25 grudnia na samolot amerykańskich linii Northwest lecący z Amsterdamu do Detroit. Al-Kaida na Półwyspie Arabskim oznajmiła, że wyposażyła zamachowca - 23-letniego Nigeryjczyka Umara Faruka Abdulmutallaba - w "zaawansowane techniczne urządzenie", i zapowiedziała dalsze zamachy.

Waszyngton obawia się, że Jemen mógłby się stać dla Al-Kaidy centralną bazą operacji poza Pakistanem i Afganistanem. Działalność w tym najuboższym w świecie arabskim kraju ułatwia terrorystom bezprawie, spowodowane szyicką rebelią na północy i separatystycznym ruchem na południu.

pap, em