W związku z tym, że żaden z kandydatów nie otrzymał ponad 50-procentowego poparcia, 7 lutego dojdzie do drugiej tury wyborów, w której Janukowycz zmierzy się z Tymoszenko. Trzecie miejsce w wyborach miał zająć były prezes Narodowego Banku Ukrainy Sergij Tihipko z 13,07 proc. głosów. Za nim uplasował się były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk uzyskał 6,98 proc. Piąty jest obecny prezydent Wiktor Juszczenko, który zgromadził 5,42 proc. głosów.
Według CKW, frekwencja wynosiła 66,68 proc. W opublikowanym w nocy oświadczeniu Tymoszenko podkreśliła, że "Janukowycz, który reprezentuje kręgi kryminalne, nie ma żadnych szans". Janukowycz ograniczył się do stwierdzenia, że jego rywalka wydaje się "być przygnębiona" obecną sytuacją. "Dzisiejszy dzień był referendum nad ekipą pomarańczowych. Ludzie ich osądzili i ten osąd był sprawiedliwy" - skomentował.
Premier Julia Tymoszenko zapowiedziała już, że nie zamierza zaskarżać rezultatów wyborów, mimo że z powodu fałszerstw wyborczych wyniki mogły być "skorygowane" o trzy procent. - W pierwszej turze nasi przeciwnicy zdołali dokonać lokalnych fałszerstw w wielu lokalach (wyborczych) we wschodniej Ukrainie - powiedział szef sztabu, wicepremier Ołeksandr Turczynow. Dodał, że te oszustwa "doprowadziły do zmniejszenia o trzy procent rezultatów Julii Tymoszenko i zwiększenia o trzy procent wyników Wiktora Janukowycza".em, mm, arb, pap