Trudna droga do jedności

Trudna droga do jedności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cypr jest ciekawym przypadkiem - podczas gdy kolejne europejskie kraje zaczynają trzeszczeć w szwach i coraz silniejsze są w nich ruchy separatystyczne, południowa i północna część Cypru ponownie zaczynają mówić o możliwym zjednoczeniu. Jest też Cypr jedynym bodaj podzielonym krajem unijnym i to krajem w dodatku rozpiętym między Europą a Azją.
Trudno się spierać o to, kto ponosi większą odpowiedzialność za konflikt, który podzielił wyspę. Faktem jest, że to Turcja w 1974 roku wysłała swoje wojska na Cypr i zaanektowała północną część wyspy. Po wojnie domowej pozostały niezabliźnione rany, wzajemna nienawiść między Grekami, a Turkami i zasieki, przedzielające wyspę. W późniejszych latach kolejne rozmowy pojednawcze kończyły się fiaskiem. A porozumienie wydawało się być w zasięgu ręki w 2004 roku. W referendum jednak cypryjscy Grecy zdecydowali, że do Unii Europejskiej chcą wejść sami, bez tureckich sąsiadów. W efekcie powstała paradoksalna sytuacja - oto mamy kraj unijny, który jest podzielony i którego właściwie tylko jedna, południowa część, cieszy się pełnią praw wynikających z członkostwa w UE.

Kiedy trzy lata temu byłam w tureckiej części Cypru mogłam się przekonać o dysproporcjach w rozwoju między obiema częściami wyspy. Teraz, pod silnym naciskiem Unii, strony konfliktu znów zasiadły wspólnie do stołu i rozmów o zjednoczeniu. Biorąc pod uwagę, że Cypr w 2011 roku, po Polsce, ma przejąć unijną rotacyjną prezydencję, można się spodziewać, że presja Brukseli będzie z każdym dniem coraz większa. Tym bardziej, że Grecy są na unijnym cenzurowanym.