W minionym tygodniu kontrowersyjne odsyłanie części Romów z Francji do Bułgarii i Rumunii było tematem rozmowy telefonicznej, jaką przeprowadzili przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i francuski premier Francois Fillon. Wcześniej, ustami Viviane Reding, KE wyraziła "pewien niepokój z powodu wydarzeń ostatnich dni we Francji, a także debaty, która została wywołana w innych krajach członkowskich UE". Reding wezwała Francję, podobnie jak wszystkie inne kraje UE, do pełnego poszanowania unijnych przepisów o swobodzie przemieszczania się i osiedlania obywateli UE.
Besson w Brukseli powtórzył, że zdaniem Francji "na każdym kraju UE spoczywa odpowiedzialność za społeczną i gospodarczą integrację swoich obywateli". We wtorek KE nie wydała żadnego komunikatu po spotkaniu z francuskimi ministrami. Natomiast rzecznik Reding, Matthew Newman, wyraził opinię, że "Romowie mają takie same prawa, jak wszyscy inni obywatele UE, integracja zaś dotyczy całej Europy". Socjaliści i liberałowie w Parlamencie Europejskim zaapelowali, by sprawa Romów w UE stała się przedmiotem debaty plenarnej na najbliższej wrześniowej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu z udziałem przedstawicieli KE i belgijskiej prezydencji. Ma się ona odbyć we wtorek.
Dotąd blisko tysiąc Romów wróciło z Francji do Bułgarii i Rumunii. Większość przed wyjazdem dostała od władz pieniądze - 300 euro na osobę dorosłą i 100 euro na dziecko.
zew, PAP