Meksyk, USA: spór o marihuanę

Meksyk, USA: spór o marihuanę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dla większości meksykańskich władz w Tijuanie marihuana jest trucizną, dzięki której wzbogacają się i rosną w siłę jedynie kartele narkotykowe. Żołnierze patrolujący ulice miasta na pewno nie uznają używki za lek. Niestety, reprezentanci amerykańskiego stanu Kalifornia są innego zdania.
Tylko w tym roku na ulicach Tijuany zginęło ponad 500 żołnierzy walczących z narkotykowym półświatkiem. - Marihuana dociera do Stanów Zjednoczonych przesiąknięta krwią mieszkańców Tijuany – mówi major Jorge Ramos, szef departamentu policji, który w związku z trwającą ofensywą antynarkotykową stracił w ciągu ostatnich trzech lat aż 45 funkcjonariuszy.

Kilkanaście kilometrów dalej, po przekroczeniu granicy stanu Kalifornia postrzeganie marihuany diametralnie się jednak zmienia. Pod względem prawnym konopie indyjskie są tam uznawane za zioło posiadające właściwości lecznicze. Członkowie administracji prezydenta Baracka Obamy oświadczyli, że dostawcy marihuany nie będą ścigani z urzędu. Od tamtej pory jak grzyby po deszczu, wyrosły przychodnie sprzedające tzw. Purple Goo czy Green Crack, czyli mieszanki marihuany, dostępne dla każdego, kto zechce zapłacić 59 dolarów za receptę lub 10 dolarów za "leczniczego skręta".

Spór o marihuanę znacząco dzieli siostrzane miasta. Z jednej strony mamy Meksyk, który próbuje podźwignąć się z narkotykowych ruchomych piasków, z drugiej Kalifornię, która marihuaną leczy schorowanych obywateli. Różnice poglądowe są o tyle ciekawe, że sam prezydent Obama nawołuje prezydenta Meksyku Felipe Calderona, by ten pozostał nieugięty i bezkompromisowy w walce z handlarzami i przemytnikami narkotyków.

Najprawdopodobniej temperatura debaty publicznej wzrośnie jeszcze bardziej po październikowym głosowaniu, podczas którego kalifornijscy urzędnicy będą głosować nad zezwoleniem na posiadanie marihuany do użytku własnego. Dokładniej: "w celach rekreacyjnych". No cóż, podczas gdy amerykańscy obywatele będą w wolnym czasie relaksować się przy dymku, meksykańscy policjanci raczej zrelaksowani nie będą. 

kz, "The Washington Post"