Tajlandzka armia podała w poniedziałek, że rano miejscowego czasu doszło do wymiany ognia artyleryjskiego, w której rannych zostało ponad 10 tajlandzkich żołnierzy. Rzecznik rządu Tajlandii oświadczył, że jego kraj jest gotowy wytłumaczyć Radzie Bezpieczeństwa ONZ przyczyny konfliktu. MSZ w Bangkoku przekonuje, że to Kambodża jest agresorem, a Tajlandia tylko wykorzystuje "prawo do samoobrony zgodnie z prawem międzynarodowym". Hun Sen twierdzi, że poniedziałkowe starcie wywołali tajlandzcy żołnierze, którzy otworzyli ogień, kiedy zbliżyli się do spornej granicy, by zabrać ciała poległych kolegów.
Walki toczą się w pobliżu spornego odcinka granicy niedaleko XI-wiecznej świątyni Praeh Vihear. Od 2008 roku w okolicy świątyni doszło do kilku potyczek między wojskami Tajlandii i Kambodży. Obie strony zajęły pozycje wokół spornego wzgórza, na którym znajduje się świątynia. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości ONZ przyznał świątynię Kambodży w 1962 roku, jednak nigdy w jasny sposób nie określono, do kogo należy teren wokół niej.
Do zaostrzenia sporu doszło, gdy Bangkok najpierw poparł, a następnie odrzucił propozycję Phnom Penh, aby świątynię wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Napięcie między obydwoma krajami wzrosło jeszcze pod koniec grudnia, gdy siedmiu Tajlandczyków, którzy weszli na sporne terytorium zostało aresztowanych. Dwóch spośród nich, w tym były przywódca nacjonalistycznego i rojalistycznego ruchu "żółtych koszul" zostało we wtorek skazanych w Phnom Penh na karę więzienia za szpiegostwo.
zew, PAP
