Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, przebywający z wizytą w Ankarze, powiedział w piątek, że libijski przywódca Muammar Kadafi musi odejść. Przestrzegł jednak przed interwencją wojskową w tym północnoafrykańskim kraju.
- Pan Kadafi musi odejść - powiedział francuski prezydent na konferencji prasowej z tureckim prezydentem Abdullahem Gulem. - Co się tyczy interwencji wojskowej... Francja rozważy inicjatywę tego typu z wyjątkową ostrożnością i rezerwą - zastrzegł.
Jak podkreślił szef francuskiego państwa, przemoc, której dopuścił się reżim przeciwko własnemu narodowi, "jest nie do zaakceptowania i będzie przedmiotem śledztwa i sankcji". Sprecyzował, że chodzi zarówno o "sankcje indywidualne, jak i zbiorowe" przeciwko osobom odpowiedzialnym za akty przemocy. - Wydaje mi się, że trzeba powołać międzynarodowy trybunał karny w sprawie zajść w Libii - dodał.
Dzień wcześniej Sarkozy wspólnie z prezydentem USA Barackiem Obamą zażądał podczas rozmowy telefonicznej na temat Libii "natychmiastowego zaprzestania użycia siły". Francja wyraziła także życzenie pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ.pap, ps
