Rosja: Ukraina w UE? Tak, jeśli nie zapomni o Moskwie

Rosja: Ukraina w UE? Tak, jeśli nie zapomni o Moskwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraina może integrować się z UE jeśli nie będzie antyrosyjska - przekonuje Kosaczow (fot. Wikipedia)
Zbliżenie Rosji, Polski, Ukrainy i UE jest jednym z głównych źródeł integracji europejskiej w XXI wieku - oświadczył Konstantin Kosaczow, przewodniczący komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Państwowej. - Mamy dziś szanse nadać temu projektowi zarys praktyczny, usuwając z niego ideologiczne i psychologiczne uwarunkowania zimnej wody i czasów sowieckich - powiedział Kosaczow na międzynarodowej konferencji "Unia Europejska-Rosja-Ukraina".
Rosyjski deputowany uważa, że należy zmienić dotychczasowy system relacji, w którym Ukraina wahała się między wyborem europejskim bądź rosyjskim. - Dla Ukrainy ważne jest współdziałanie i ze wschodem, i z zachodem, co oznacza konieczność zmiany wcześniejszego modelu stosunków między UE, Rosją i Ukrainą. Ukraina jest mniejsza od Rosji i od UE, jednak jej znaczenie może być decydujące, ponieważ pretenduje ona do roli albo kości niezgody, albo katalizatora i decydującego elementu integracji - tłumaczył rosyjski deputowany.

Szef komisji spraw zagranicznych Dumy odrzucił oskarżenia, że Rosja stoi na przeszkodzie integracji europejskiej Ukrainy, pragnąc utrzymać ją we własnej strefie wpływów. - Rosja nie jest zaniepokojona integracją Ukrainy ze strukturami europejskimi, lecz tym, że dążenia te przedstawiane są jako geopolityczne i kulturalne zerwanie więzów z Rosją. To zerwanie staje się obowiązkowym warunkiem wejścia do europejskiej rodziny. Jako odpowiedzialny rosyjski polityk muszę oświadczyć: przy takim podejściu rzeczywiście będziemy temu bardzo stanowczo przeciwni - podkreślił Kosaczow.

Deputowany ocenił, że próby przekształcenia Ukrainy w projekt antyrosyjski skazane są na porażkę. Jego zdaniem Ukraina zasługuje także, by nie traktowano jej jak przedmiotu targów, lecz brano pod uwagę jej szczególną sytuację. - Ukrainie należy zaproponować szczególne warunki. To nie jest Estonia, Czechy czy Polska - podkreślił Kosaczow.

PAP, arb