Kataklizm w Japonii. "Liczba ofiar przekroczy 1000"

Kataklizm w Japonii. "Liczba ofiar przekroczy 1000"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum)
Najsilniejsze od 140 lat trzęsienie ziemi na północy Japonii (8,9 w skali Richtera). Wstrząsy wywołały potężną falę tsunami. Fala podmywała budynki, unosiła ze sobą samochody, zalewała pola uprawne i drogi. Zginęło 178 osób a 350 jest zaginionych. Wcześniejszy bilans mówił o co najmniej 151 zabitych i 349 zaginionych. - Przewiduje się, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczy 1000 osób - poinformowała w piątek japońska agencja Kyodo. Podała, powołując się na resort obrony, że w prefekturze Fukushima jest zniszczonych 1 800 domów.
Siedem godzin po silnym trzęsieniu, którego siłę ocenia się na  8,9 w skali Richtera i które nawiedziło północno-wschodnie wybrzeża japońskiej wyspy Honsiu, telewizja publiczna NHK informuje o ponad 90 ofiarach śmiertelnych. Jak podkreśla agencja Reutera, rozmiary zniszczeń i prognozy związane z tsunami sugerują, że liczba ofiar będzie znacznie wyższa.

Według policji, zginęło 178 osób, a 350 jest zaginionych. Japońska agencja Jiji donosi z kolei, że na plaży w mieście Sendai znaleziono od 200 do 300 ciał.

Świat oferuje pomoc

Sendai znajduje się w prefekturze Miyagi w regionie najbardziej dotkniętym piątkowymi wstrząsami. Agencja Kyodo informuje, że w tej prefekturze po przejściu tsunami zaginął pociąg. Fale tsunami porwały także statek, na którego pokładzie znajdowało się sto osób. Jednostka należała do stoczniowego przedsiębiorstwa budowlanego w porcie Ishinomaki. Los pasażerów statku nie jest znany.

Podtokijskie lotnisko Narita wznowiło w piątek wieczorem pracę. Na lotnisku utkwiło 13 tysięcy ludzi. W całej Japonii anulowano 711 krajowych lotów. Pracę częściowo wznowiło także tokijskie metro. Wstrząsy spowodowały wiele pożarów. Płomienie pojawiły się m.in. w  rafinerii niedaleko Tokio, w fabryce stali i w budynku jednej z elektrowni atomowych. W samym Tokio odnotowano kilkanaście pożarów.

Fala tsunami idzie przez ocean

Premier Japonii Naoto Kan ogłosił alarm atomowy, choć w  sąsiedztwie elektrowni jądrowych nie wykryto jakiegokolwiek zagrożenia radiacyjnego. Jak poinformował rzecznik rządu Yukio Edano, alarm zarządzono, by ułatwić władzom podejmowanie nadzwyczajnych przedsięwzięć w związku z akcją ratowniczą. W odniesieniu do samych elektrowni atomowych potrzeba takich przedsięwzięć nie istnieje. Cztery japońskie elektrownie atomowe zostały automatycznie wyłączone. Na północy Japonii bez prądu jest około 4,4 mln domów. W mieście Sendai zawalił się hotel, pod którego gruzami są prawdopodobnie ludzie.

Brak wieści o polskich ofiarach

Agencja Kyodo podała, że japońskie siły samoobrony wysłały nad dotknięte przez trzęsienie regiony samoloty, które mają ocenić rozmiary zniszczeń. Premier Japonii Naoto Kan zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, po którym zapewnił m.in., że nie ma wycieku radioaktywnego w elektrowniach atomowych. Zaapelował do społeczeństwa o zachowanie spokoju. Przyznał, że straty spowodowane przez trzęsienie ziemi i tsunami są ogromne. Japońskie MSZ powołało grupę kryzysową, potwierdzając, że  cudzoziemcy są bezpieczni.

Japoński gigant Sony wstrzymał pracę w sześciu swoich fabrykach. Japoński Bank Centralny zapowiedział, że zrobi, co w jego mocy, by zapewnić stabilność sektora finansowego. Po trzęsieniu gwałtownie spadł kurs jena i akcji notowanych na tokijskiej giełdzie.

Woda niosła pojazdy, mosty zniszczone

Do trzęsienia doszło o godz. 14.46 czasu miejscowego. Towarzyszyła mu seria wstrząsów wtórnych, w tym o  sile 7,4, do którego doszło około 30 minut po głównym trzęsieniu. Epicentrum znajdowało się około 130 km od wschodniego wybrzeża wyspy Honsiu. Hipocentrum trzęsienia, czyli położone w głębi Ziemi źródło rozchodzenia się fal sejsmicznych, znajdowało się na głębokości około 24 km, a nie jak wcześniej podawano 10 km.

Japońska telewizja pokazuje nagrania, na których widać falę tsunami niosącą masę różnego rodzaju przedmiotów przez pola uprawne w pobliżu zamieszkanego przez około milion ludzi miasta Sendai. Epicentrum trzęsienia było blisko tego miasta. Sendai znajduje się około 300 km na  północny wschód od Tokio. Telewizja pokazała też łodzie, samochody, a nawet ciężarówki niesione przez wodę, gdy fala tsunami dotarła do miasta Kamaichi. W  regionie zawaliło się kilka mostów.

Pożary

Japońska stacja NHK pokazuje płomienie i kłęby czarnego dymu wydobywające się z jednego z budynków na przedmieściach Tokio. W stolicy wstrzymano ruch metra i kolei podmiejskich. Na północy kraju nie jeżdżą szybkie pociągi. Po  wstrząsach zamknięto niektóre lotniska, w tym podtokijskie, międzynarodowe lotnisko Narita. - Wydawało się, że budynek trząsł się bardzo długo. Wielu ludzi w redakcji zdążyło założyć kaski, a niektórzy weszli pod biurka - relacjonuje dziennikarka Reutera. - To było chyba najgorsze trzęsienie, jakie przeżyłam, odkąd przyjechałam do Japonii ponad 20 lat temu.

Jak pisze Reuters trzęsienia ziemi zdarzają się w Japonii dość często, gdyż kraj leży w jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów świata. Odnotowano tam ok. 20 proc. ze wszystkich trzęsień o sile powyżej 6 w skali Richtera na  świecie.

zew, ps, PAP