"Niemcy nie są same. Polska postąpiła jak my"

"Niemcy nie są same. Polska postąpiła jak my"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Guido Westerwelle (fot. Wikipedia) 
Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle odrzucił sugestie, że stanowisko Niemiec w sprawie interwencji wojskowej w Libii jest odosobnione. Wskazał on, że także Polska nie zamierza wziąć udziału w akcji zbrojnej przeciw Muammarowi Kadafiemu.
Niemcy - inaczej niż pozostałe państwa Zachodu - wstrzymały się w piątek od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, otwierającej drogę do ustanowienia nad Libią strefy zakazu lotów oraz interwencji militarnej w tym kraju. W sobotę samoloty koalicji międzynarodowej rozpoczęły tę interwencję.

- Niemcy ze swoim stanowiskiem nie są osamotnione w Europie - oświadczył Westerwelle. Jak dodał, wielu partnerów w UE "nie tylko rozumie i szanuje niemieckie stanowisko, ale je podziela" i wstrzymuje się od udziału w operacji militarnej przeciwko siłom libijskiego dyktatora. Dopytywany, o jakie państwa chodzi, podał jako przykład Polskę; premier Donald Tusk potwierdził w sobotę w Paryżu poparcie Polski dla rezolucji RB ONZ w sprawie Libii, ale zapowiedział, że Polska nie będzie uczestniczyć w operacji militarnej.

"Izolacja? Fałszywe wrażenie"

- Dlatego wrażenie, jakoby Niemcy były izolowane w Europie albo we wspólnocie międzynarodowej, jest całkowicie fałszywe - powiedział w niedzielę w Berlinie niemiecki minister. Powtórzył, że władze Niemiec popierają cele rezolucji RB ONZ i zażądał zaostrzenia sankcji wobec reżimu Kadafiego oraz przestrzegania przez jego siły zawieszenia broni. - Pułkownik Kadafi musi ustąpić - powiedział Westerwelle. Wskazał też, że Niemcy zaoferowały pomoc humanitarną dla mieszkańców Libii w wysokości pięciu milionów euro.

Postawa niemieckiego rządu w sprawie rezolucji RB ONZ i odmowa udziału w interwencji zbrojnej w Libii spotkała się z krytyką wielu komentatorów i części polityków - zarówno z opozycji jak i z rządzącej chadecji. Westerwellemu i kanclerz Angeli Merkel zarzucono, że decyzją o wstrzymaniu się reprezentanta Niemiec od głosu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ podzielili Unię Europejską w kwestii polityki wobec Libii.

"Niemcy na aut"

Ostry komentarz zamieściła w weekendowym wydaniu gazeta "Sueddeutsche Zeitung". "Niemcy pod kierunkiem Merkel i Westerwellego głosowali przeciw Amerykanom, Brytyjczykom i Francuzom, ale za to razem z Chińczykami, Rosjanami, Brazylią oraz Indiami - przeciw najważniejszym sojusznikom z Zachodu, a zatem po stronie dyktatorów, autokratów i dwóch odległych demokracji" - napisał komentator dziennika. Ocenił, że Westerwelle wymanewrował Niemcy "na aut".

"Po raz pierwszy w swojej historii Republika Federalna Niemiec podniosła kotwicę, która łączy ten kraj z Zachodem. Żaden minister spraw zagranicznych przed Westerwelle nie posunął się tak daleko. Nawet w 2003 roku, gdy Niemcy powiedziały >nie< irackiej wojnie George'a W. Busha" - napisała "Sueddeutsche Zeitung", przypominając, że przeciw wojnie w Iraku wypowiedziała się wówczas również Francja.

Niemcy nie chcą żołnierzy w Libii

Zaangażowanie niemieckich żołnierzy w zagranicznych operacjach zbrojnych zawsze budzi w Niemczech ogromne kontrowersje. Jak pokazał opublikowany w niedzielę sondaż dla gazety "Bild am Sonntag" większość mieszkańców Niemiec (62 proc.) popiera wprawdzie interwencję zbrojną przeciwko siłom Kadafiego, ale zarazem 65 proc. sprzeciwia się udziałowi Bundeswehry w takiej akcji. 29 proc. wypowiedziało się za zaangażowaniem Niemiec w działania zbrojne w Libii.

zew, PAP