Protesty w Darze. Syryjczycy chcą upadku reżimu Asada

Protesty w Darze. Syryjczycy chcą upadku reżimu Asada

Dodano:   /  Zmieniono: 
Setki Syryjczyków, skandując hasła wolnościowe, zgromadziło się w sobotę na głównym placu w mieście Dara na południu Syrii, gdzie protesty trwają od ponad tygodnia - poinformowali świadkowie. W pobliskim Tafas podpalono siedzibę rządzącej partii Baas. W większości miast panował jednak spokój, mimo zamieszczonego na Facebooku apelu o ludowe powstanie.

"Lud chce upadku reżimu" głosiło hasło umieszczone na tablicy zatkniętej w gruzach obalonego w piątek w Darze pomnika byłego prezydenta Hafeza el-Asada. W piątek zniszczono tam również wielki portret jego syna, obecnego prezydenta Baszara el-Asada, a tydzień temu też podpalono siedzibę partii Baas. Siedzibę partii podpalono też w sobotę w Tafas po pogrzebie zabitego w  piątek uczestnika protestu w Darze, w którym wzięło udział tysiące żałobników.

W mieście Sanamein odbył się sobotę pogrzeb siedmiu osób, zastrzelonych podczas marszu, którego uczestnicy chcieli dojść do  pobliskiej Dary i wesprzeć tam protestujących. Ludzie wznosili okrzyki, ale do przemocy nie doszło.

Prezydent Asad wycofał w sobotę policję i żołnierzy z Dary oraz  zwolnił 70 więźniów politycznych, usiłując załagodzić tym posunięciem protesty, trwające od połowy marca, wymierzone przeciwko jego władzy.

W protestach w całej Syrii w piątek zginęło w sześciu miastach i  wsiach 15 osób. Syryjskie media państwowe opisywały piątkowe zajścia jako poważne starcia między uzbrojonymi bandami a siłami bezpieczeństwa.

W starciach w portowej Latakii zginęły dwie osoby, a rannych zostało około 100 osób, w tym 80 policjantów. Rozszerzenie się protestów na Latakię ma szczególne znaczenie, ponieważ miasto zamieszkują niemal w równych proporcjach sunnici, stanowiący w Syrii większość, i alawici, należący do odłamu islamu szyickiego. Alawici w Syrii zajmują większość stanowisk we władzach, alawitą jest też prezydent.

Do pokojowego protestu w sobotę aktywiści wezwali przez internet ludzi we wszystkich syryjskich prowincjach. Wzywano, by poszli na  pogrzeby "i nie wracali do domów".

W ubiegłą niedzielę demonstranci domagający się wolności i położenia kresu korupcji, oprócz siedziby partii Baas w Darze podpalili także gmach sądu i przedstawicielstwa dwóch operatorów telefonii komórkowej, w tym firmy Syriatel należącej do kuzyna prezydenta Asada.

Autorytarny prezydent Syrii, który 11 lat temu przejął władzę po swym ojcu, odrzuca apele o swobody polityczne i wtrąca do więzienia krytyków swego reżimu. Jego ugrupowanie jest u władzy od 1963 roku.

em, pap