Książę Harry awansował

Książę Harry awansował

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książę Harry (w środku), fot. Wikipedia 
Wnuk Elżbiety II książę Harry otrzymał awans na stopień kapitana po ukończeniu pięcioletniej służby oficerskiej - donosi tygodnik "Sunday Telegraph". Od wiosny 2012 roku będzie mógł się ubiegać o skierowanie do Afganistanu.
26-letni książę, trzeci w sukcesji do tronu, został awansowany z porucznika na kapitana w ubiegłym tygodniu. Wcześniej w marcu otrzymał mundurową odznakę pilota śmigłowca bojowego Apache. Ostatnie tygodnie szkolenia odbył we francuskich Alpach. Wiosną 2012 roku kapitan Harry Wales będzie mógł ubiegać się o skierowanie do Afganistanu, gdzie wcześniej przebywał już przez pewien czas, zajmując się systemem naprowadzania śmigłowców na cele, ale nie brał udziału w akcjach bojowych.

Jego pobyt w Afganistanie w 2009 roku zamierzano utrzymać w ścisłej tajemnicy, ale wiadomość przedostała się do mediów. Ze względów bezpieczeństwa pobyt Harry'ego został więc skrócony. W niedawnej wypowiedzi dla mediów książę dał do zrozumienia, że znów chciałby służyć w Afganistanie. - Kosztowny system szkolenia pilotów nie miałby sensu, gdyby ani razu nie zostali przetestowani w warunkach bojowych - powiedział.

Harry towarzyszył ostatnio w części wyprawy na Biegun Północny brytyjskim weteranom, którzy w Afganistanie stracili kończyny. 29 kwietnia będzie drużbą na ślubie brata, księcia Williama. Jest bardzo z siebie dumny, że udało mu się zorganizować dla niego wieczór kawalerski bez wiedzy mediów. Chwalił się, że także i w tym względzie pomogło mu przygotowanie wyniesione z wojska. Do organizacji wieczoru podszedł jak do operacji wojskowej.

Najbliższe osiem miesięcy kapitan Harry Wales spędzi na szkoleniu w zakresie obsługi systemów kierowania ogniem śmigłowca w różnych scenariuszach operacyjnych. Część szkolenia odbędzie w bazie lotniczej Wattisham w hrabstwie Suffolk we wschodniej Anglii, a część w USA. Uposażenie roczne oficera w stopniu kapitana w armii brytyjskiej wynosi 38-45 tys. funtów szterlingów.

zew, PAP