Białoruś sądzi Sannikaua

Białoruś sądzi Sannikaua

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrej Sannikau (fot. Forum)
W Mińsku rozpoczął się proces uczestników protestów po wyborach prezydenckich w grudniu zeszłego roku, wśród nich - Andreja Sannikaua, jednego z kandydatów opozycji w wyborach, w latach 90. wiceszefa białoruskiego MSZ. Na dwa lata więzienia skazany został Źmicier Bandarenko, koordynator kampanii "Europejska Białoruś" i współpracownik Sannikaua.

Sannikau, lider kampanii "Europejska Białoruś", jest oskarżony o  organizację masowych zamieszek, za co grozi kara do 15 lat więzienia. Prócz niego na ławie oskarżonych zasiadają dwaj studenci: najmłodszy wśród sądzonych opozycjonistów 19-letni Ilja Wasiljewicz oraz Fiodar Mirzajanau, a także działacz kampanii "Mów Prawdę!" Aleh Hniedczyk i  aktywista opozycyjnego Młodego Frontu Uładzimir Jaromienak.

"Wychodzą na jaw sprzeczności"

W pierwszej części procesu zeznania złożyli dwaj oskarżeni: Wasiljewicz i Jaromienak. Zdaniem Raisy Michajłowskiej ze stowarzyszenia Centrum Praw Człowieka w Mińsku, "jest oczywiste, że pracownicy KGB i  inni funkcjonariusze na wszystkich nich wywierali silny nacisk psychologiczny". - Z tego powodu w sądzie wychodzą teraz na jaw sprzeczności między tymi zeznaniami, które oskarżeni składali wcześniej oraz obecnie. Teraz twierdzą oni, że wywierano na nich rzeczywiście silną presję - wskazała Michajłowska. Wyraziła zdziwienie, dlaczego były kandydat na prezydenta jest sądzony z szeregowymi uczestnikami protestów. Oceniła, że być może celem jest powiązanie Sannikaua z domniemanymi masowymi zamieszkami, bowiem wśród pozostałych oskarżonych "ktoś uderzył milicjanta, ktoś rozbił szkło" podczas demonstracji.

Kandydat w klatce

- W tej klatce siedzi kandydat na prezydenta, w przeszłości dyplomata i  całkiem młodzi chłopcy, którzy nie należą do jego sztabu wyborczego ani żadnej partii. Powstaje wrażenie, że po prostu dobrano ich, ponieważ w  pewnym momencie pojawili się na nagraniach i byli blisko niszczonych szyb w budynku rządu - oceniła. Michajłowska potwierdziła, że wśród oskarżeń na środowym procesie nie  ma mowy o związku demonstracji 19 grudnia z siłami z zagranicy, które miały - jak podawały media oficjalne oraz władze Białorusi - przygotować te wydarzenia. - Najwidoczniej, w toku śledztwa nic się nie potwierdziło i dziś w oskarżeniu, które przedstawił oskarżyciel, nic takiego nie  słyszeliśmy - wskazała.

2 lata dla Bandarenki

W środę inny sąd skazał na 2 lata więzienia współpracownika Sannikaua, Źmiciera Bandarenkę, koordynatora kampanii "Europejska Białoruś", oskarżonego z artykułu mówiącego o  organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub aktywnym udziale w nich. Prokurator zażądał we wtorek maksymalnej kary - trzech lat więzienia.

Rozpoczęły się też, w dwóch różnych sądach, procesy dwóch grup uczestników demonstracji 19 grudnia, w których sądzeni są: Uładzimir Chamiczenka, Dźmitry Drazd, Aleś Kirkiewicz, Andrej Pratasenia i Pawał Winahradau oraz: Dźmitry Daronin, Siarhiej Kazakou, Uładzimir Łoban, Wital Macukiewicz, Jauhen Sakret i Aleh Fiedarkiewicz.

zew, PAP