Najnowsze przecieki dotyczące WikiLeaks media ujawniły w ubiegłym tygodniu. Wynika z nich, że członek Al-Kaidy Chalid Szejk Mohammed, sądzony za zamachy z 11 września w USA, miał brać udział w planowaniu ataków na amerykańskie elektrownie atomowe oraz ataków zmierzających do rozpętania "nuklearnego piekła" w USA. Inny zatrzymany, Abu al-Libi "posiadał wiedzę o tym, że Al-Kaida może dysponować bombą atomową". Miał wiedzieć, gdzie bomba się znajduje w oczekiwaniu na detonację po śmierci lub schwytaniu bin Ladena. Z zeznań wynika, że chodziło o "brudną" bombę czyli taką, w której siła eksplozji klasycznego ładunku rozrzuca szkodliwy materiał promieniotwórczy. Celem miało być wywołanie u ludzi chorób popromiennych i powszechnej paniki.
Z amerykańskich dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks wynika, że śledczy poświęcili wiele czasu na ustalenie, czy Al-Kaida ma rzeczywiście dostęp do materiałów nuklearnych. W tajnych notatkach są wzmianki o próbach sprzedaży przez terrorystów pewnej ilości uranu, a także zamiarze produkcji bomby, ale część zeznań jest uważana za niewiarygodną. Niemniej niektórzy przesłuchiwani wykazywali się dużą znajomością antynuklearnych systemów obrony w państwach Zachodu, co uwiarygodnia teorię o przygotowywaniu zamachu atomowego przez Al-Kaidę. Jeden z zatrzymanych mówił na przesłuchaniu o statku, który kupiła Al-Kaida "w celu transportu broni, materiałów wybuchowych oraz ewentualnie uranu z krajów wzdłuż wybrzeży Morza Czerwonego i Morza Śródziemnego".
Celem ataku nuklearnego w rzeczywistości miałyby być Stany Zjednoczone, ale Al-Kaida miała trudności z dostarczeniem za Atlantyk materiału promieniotwórczego, dlatego pozostał on w Europie. Terroryści mieli rozważać ewentualne wykorzystanie w USA innej broni, w tym biologicznej.
Osama bin Laden, lider Al-Kaidy, został zabity 1 maja w Pakistanie przez oddział sił specjalnych marynarki wojennej USA.PAP, arb