Lot 447: nawałnica alarmów w kokpicie, piloci byli zdezorientowani

Lot 447: nawałnica alarmów w kokpicie, piloci byli zdezorientowani

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. ABr) 
Wadliwe prędkościomierze skupiły uwagę pilotów airbusa Air France i dlatego nie byli oni w stanie poradzić sobie z innymi systemami, które także zawiodły - pisze "WSJ" na podstawie zapisów z czarnych skrzynek maszyny, która dwa lata temu runęła do Atlantyku.
Wtorkowy "Wall Street Journal" podaje te informacje, powołując się na źródła bliskie do śledztwa badającego przyczyny katastrofy, w której 1 czerwca 2009 roku zginęło 228 osób. Sekwencja wydarzeń, jaka wyłania się z zapisów czarnych skrzynek, zostanie przedstawiona w piątek, lecz nie odpowie ona ostatecznie na  pytanie o konkretne przyczyny katastrofy - podkreśla "WSJ".

Kłopoty z prędkościomierzami

Na wysokości 10,8 tys. metrów doszło do oblodzenia i  "prędkościomierze (tzw. rurki Pitota) i inne czujniki zewnętrzne zawiodły" - wskazuje gazeta. "Samolot miał niebezpiecznie zwolnić krótko po wyłączeniu autopilota", a "załoga prawie natychmiast napotkała serię nieprawidłowości lub wyłączeń, wynikających z problemów z  prędkościomierzami" - twierdzą anonimowe źródła "WSJ".

Piloci byli zdezorientowani

Według tych źródeł, z wstępnych rezultatów badania zapisów czarnych skrzynek, wydobytych z dna Atlantyku na początku maja bieżącego roku, wynika, że w ostatnich minutach przed katastrofą piloci byli "zdezorientowani otrzymywanymi ostrzeżeniami z różnych automatycznych systemów kontrolujących lot, gdy maszyna mijała obszar turbulencji". "Choć podstawowe wyświetlacze w kokpicie funkcjonowały normalnie, załodze nie udało się wypełnić podstawowych procedur, mających na celu utrzymanie lub zwiększenie ciągu silników", gdyż zajęci byli rozwiązywaniem problemów i czekali aż prędkościomierze i inne związane z  nimi urządzenia powrócą do normy - pisze "WSJ".

Nie byli szkoleni

"Piloci metodycznie próbowali reagować na ostrzeżenia, ale  najprawdopodobniej mieli trudności z obsłużeniem komunikatów o  nieprawidłowościach i alarmach, jednocześnie śledząc wyświetlacze, informujące o mocy silników samolotu i trajektorii lotu" - wyjaśnia gazeta. "WSJ" cytuje raport kierującego śledztwem francuskiego Biura Badań i  Analiz, z którego wynika, że piloci Air France nigdy nie byli szkoleni, by radzić sobie w takich sytuacjach.

Kapitan zdążył wrócić do kokpitu

Jak podał w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel", również powołując się na źródła zbliżone do śledztwa, w decydującej chwili przed katastrofą w kabinie pilotów nie było kapitana Marca Dubois, który był najbardziej doświadczonym członkiem załogi. Na nagraniach słychać, że  58-letni pilot wpada przed katastrofą do kokpitu. "Wykrzykiwał wskazówki dla obu pozostałych pilotów, by ratować maszynę" - powiedział uczestniczący w śledztwie ekspert, cytowany przez "Spiegla".

zew, PAP