Więzienie to brak dialogu
W czerwcu władze Bahrajnu wydały pozwolenia na dwa duże wiece głównej partii opozycyjnej, jednak środowe demonstracje były największymi wystąpieniami od czasu zniesienia stanu wyjątkowego 1 czerwca - ocenił Reuters. Gwałtowne demonstracje, które nastąpiły po ogłoszeniu wyroków, zdają się potwierdzać obawy, że doprowadzą one do wzrostu napięcia w kraju i zagrożą narodowemu dialogowi, który ma rozpocząć się w przyszłym miesiącu.
- Wydane wyroki wywołają polityczny kryzys bez szybkiego rozwiązania - oceniło szyickie ugrupowanie al-Wifak. Wcześniej uprzedzało, że nie wie, czy przyłączy się do rozmów zaproponowanych przez rząd. - Aresztowani ludzie stanowią kluczową część naszego ruchu. Jak może dojść do dialogu, kiedy oni siedzą w więzieniu? - mówił rzecznik ugrupowania Chalil al-Marzuk. - Żadnego dialogu z królem Hamadem ibn Isą al-Chalifą! Żądamy uwolnienia więźniów - krzyczało ok. 100 demonstrantów w wiosce niedaleko Manamy.
USA zaniepokojone
W środę ośmiu ważnych działaczy szyickich i innych przywódców opozycyjnych otrzymało wyroki dożywocia. Oskarżono ich o przygotowywanie zamachu stanu w czasie protestów, które wstrząsnęły wcześniej królestwem, gdzie panuje sunnicki monarcha. USA wyraziły "zaniepokojenie surowością przyznanych wyroków" oraz faktem, że cywilów sądził sąd wojskowy, na co zwrócił uwagę również MSZ Wielkiej Brytanii.
Sunniccy władcy Bahrajnu stłumili w marcu protesty kierowane głównie przez przywódców z szyickiej większości; w tłumieniu zamieszek wspomogły Bahrajn oddziały z sąsiednich krajów Zatoki. Według rządu protesty miały charakter wyznaniowy i wspierane były przez szyicki Iran. Opozycja uważa, że oskarżenia te mają na celu odwrócenie uwagi USA od nawoływań o demokratyzację Bahrajnu, w którym stacjonuje V Flota USA.
zew, PAP