Rzeź w gimnazjum (aktl.)

Rzeź w gimnazjum (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szesnaście - a nie jak podawano siedemnaście - osób zginęło od kul byłego ucznia w gimnazjum w Erfurcie. W trakcie interwencji policji morderca sam się zastrzelił.
Policja ujawniła także nazwisko szaleńca. Był nim 19-letni relegowany ze szkoły uczeń Robert Steinhaeuser.
Rzeczniczka policji w Erfurcie podała, iż w czasie śledztwa popełniono błąd, zawyżając liczbę ofiar. Obecnie wiadomo już, że szaleniec zabił w erfurckim gimnazjum 13 nauczycieli, policjanta i dwójkę swoich kolegów. Steinhaeuser zastrzelił się w momencie, gdy został osaczony przez policję.
W gimnazjum odbywał się egzamin maturalny. Gdy rozległy się strzały, uczniowie zabarykadowali od wewnątrz aulę egzaminacyjną. Jako pierwszy policję zaalarmował o godzinie 11.05 dozorca szkolny. Funkcjonariusze przybyli na miejsce w pięć minut później, a wówczas zabójca schronił się samotnie w jednym z pomieszczeń szkoły. Około godziny 13 policja przekonała się, że morderca nie żyje.
Jak poinformował szef erfurckiej policji Manfred Grube, jeden z funkcjonariuszy zginął, gdyż szaleniec otworzył do interweniujących ogień bez uprzedzenia. Wedle dotychczasowych ustaleń, uzbrojony był w myśliwską strzelbę typu pump-gun i jeszcze jeden egzemplarz broni palnej.

Rainer Haise, nauczyciel historii sztuki w erfurckim gimnazjum im. Gutenberga, opowiedział w sobotę w telewizji, jak w piątek zamknął w jednej z klas szaleńca, który przedtem zastrzelił 16 osób.
60-letni nauczyciel wyjrzał z sali rysunku i nieoczekiwanie zobaczył stojącego tuż obok zamaskowanego człowieka, który wymierzył do niego z pistoletu i ściągnął maskę. Haise powiedział, że natychmiast rozpoznał byłego ucznia i przypomniał sobie jego imię, natomiast nie pamiętał nazwiska. "Robert? Co ty sobie myślisz? Strzelałeś tutaj?" - spytał. Nauczyciel stanął naprzeciwko zamachowca, podniósł ręce do góry i powiedział: "Dobrze, możesz strzelać, ale patrz mi w oczy". Dziewiętnastolatek odpowiedział: "Na dziś wystarczy, panie Haise".
Pedagog opisał następnie, jak popchnął szaleńca, który "poleciał" do sali rysunku. "A potem zatrzasnąłem drzwi, dwukrotnie przekręciłem klucz i wyjąłem go z zamka" - mówił w telewizji Haise. Niedługo potem Robert Steinhaeuser popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.

em, nat, IrP, pap