Za dzwonek komórki Białoruś karze celą

Za dzwonek komórki Białoruś karze celą

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Na Białorusi trwają procesy osób zatrzymanych po środowych milczących protestach w Mińsku i innych miastach kraju. Większość zatrzymanych, których było około setki, oskarżono o drobne chuligaństwo. Są oni karani aresztami i grzywnami.
Obrońcy praw człowieka z organizacji Wiasna informują, że jeden z  sądów Mińska skazał 10 osób na kary aresztu administracyjnego. Siedem z  nich spędzi w areszcie 10 lub 15 dni, pozostali od trzech do ośmiu dni. Inny stołeczny sąd wydał dwa wyroki: jeden - piętnastodniowego aresztu i  jeden - grzywny. Według różnych danych w Mińsku zatrzymano w środę od 20 do 25 osób.

Na grzywnę skazano mieszkańca Nowopołocka, którego tłumiący protesty mężczyźni w cywilu, zapewne ze struktur siłowych, zatrzymali razem z  sześcioletnim synem. Na komisariacie milicjanci grozili, że jeśli matka dziecka nie przyjedzie w ciągu kwadransa, oddadzą je do domu dziecka. W Salihorsku sąd skazał na dziewięć dni aresztu mężczyznę, który niedawno odsiedział 13-dniowy wyrok za udział w poprzednich akcjach protestacyjnych.

Białoruskie opozycyjne portale internetowe piszą o zmianie formuły milczących protestów. W środę zamiast wspólnego klaskania, które było znakiem krytyki pod adresem prezydenta Alaksandra Łukaszenki, uczestnicy protestów mieli posłużyć się dźwiękami alarmów w telefonach komórkowych. Wiaczasłau Dzijanau z grupy internetowej Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne, przez którą zwoływane są protesty, wyjaśnił, że celem zmiany było nieprowokowanie do zatrzymań. Forma dalszych protestów będzie określona na podstawie propozycji ich uczestników - zapowiedział Dzijanau.

Milczące protesty rozpoczęły się na Białorusi w połowie czerwca jako zgromadzenia w centralnych punktach miast, których uczestnicy na znak protestu przeciw polityce władz klaskali, czasami tupali. Nie wznosili haseł ani nie używali zabronionej opozycyjnej symboliki narodowej. W wyniku protestów 15, 22 i 29 czerwca oraz 3 i 6 lipca zatrzymano około 1730 osób, w tym 980 w Mińsku. Znaczna część zatrzymanych została skazana przez sądy na kary aresztu lub grzywien. Podczas akcji, które odbyły się w lipcu, zatrzymania są brutalniejsze, a kary surowsze. Zatrzymywani są także przypadkowi przechodnie oraz coraz częściej dziennikarze, zarówno pracujący dla mediów białoruskich, jak i  zagranicznych.

zew, PAP