Jego śmierć wywołała rozruchy. Dziś go pochowano

Jego śmierć wywołała rozruchy. Dziś go pochowano

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zamieszki w Londynie, fot. Youtube
W dzielnicy Wood Green, w północnym Londynie, odbył się w piątek pogrzeb Marka Duggana, domniemanego handlarza narkotyków, który 4 sierpnia został śmiertelnie postrzelony w trakcie aresztowania przez policjanta, co miało spowodować wybuch ulicznych zamieszek.
Karawan z trumną udekorowaną białymi kwiatami ciągnęły cztery białe konie. Kondukt żałobny obserwowało ok. 3 tys. osób. Dla zapewnienia porządku zmobilizowano blisko 10 tys. policjantów. Msza żałobna miała charakter prywatny. Rodzina zwróciła się do mediów, by nie filmować jej w kościele.

Śmierć 29-letniego Duggana uważana jest za zapalnik czterodniowych zamieszek w Londynie i regionie Midlands, które spowodowały szkody materialne, oceniane na ponad 30 mln funtów. Rodzina zastrzelonego zorganizowała w dwa dni po incydencie wiec przed posterunkiem policji, domagając się wyjaśnień, ale odcięła się następnie od rozruchów, które początkowo wybuchły w dzielnicach Tottenham i Wood Green.

W sprawie śmierci Duggana toczy się dochodzenie policyjne, którego wynik będzie znany za około pół roku. Wstępne ustalenia, do których dotarł dziennik "Times" sugerują, że Duggan został namierzony przez policję, która postanowiła go aresztować w przekonaniu, iż jest bliski popełnienia przestępstwa.

Duggan był pasażerem taksówki, zatrzymanej przez policję w pobliżu stacji metra Tottenham Hale. Z pierwszych, oficjalnych wypowiedzi policji wynikało, że Duggan pierwszy strzelił do funkcjonariusza policji, ale testy balistyczne wykazały, że dwa wystrzelone pociski pochodziły z broni policyjnej: od pierwszego Duggan zginął, a drugi wbił się w policyjną krótkofalówkę.

pap, ps