- Nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy krajem demokratycznym. Robimy postępy w reformach; to, by stać się w pełni rozwiniętą demokracją, wymaga dużo czasu, dużo dojrzałości - tłumaczył syryjski prezydent. Zapewnił, że zaostrzanie sankcji wobec Syrii będzie miało niewielki efekt. - Żyliśmy z sankcjami przez ostatnie 30 lat. Nie jesteśmy izolowani. Ludzie przemieszczają się, mamy handel, mamy wszystko - oświadczył.
Sankcje na Damaszek nałożyły do tej pory: Unia Europejska, USA i Turcja. Liga Państw Arabskich grozi mu sankcjami w razie nieprzyjęcia jej warunków wysłania obserwatorów do Syrii. Zainspirowane arabską wiosną prodemokratyczne i antyprezydenckie demonstracje przeciwko 40-letnim rządom rodziny Asada trwają od marca. Według szacunków ONZ co najmniej 4 tys. osób zginęło podczas tłumienia protestów.
Po stronie przeciwników syryjskich władz stanęła Wolna Armia Syryjska (WAS), którą tworzą zbuntowani żołnierze-dezerterzy. Wraz z organizowaniem się grup zbrojnych, które wkraczają do niektórych dzielnic syryjskich miast, kraj ten zdaje się zbliżać ku wojnie domowej - pisze Reuters.pap, ps
