Zmiany, które zaszły w ekonomii, dotyczą również innych dziedzin życia społecznego. Także polityki. Pojęcia lewica i prawica straciły sens. To samo stało się z takimi terminami jak liberalizm, konserwatyzm, socjalizm... Dziś nie są to żywe ideologie lecz hasła encyklopedyczne. Nawet ideologia tzw. Trzeciej Drogi, stworzona przez Tony'ego Blaira i Gerharda Schrödera (pod patronatem Billa Clintona), która zrobiła furorę w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku jest już historią. Tracą na znaczeniu także pojęcia silnie powiązane z państwem, takie jak wzbudzająca obecnie silne emocje w Polsce suwerenność.
W obliczu kryzysu ekonomicznego, kryzysu wspólnej waluty a także kryzysu instytucjonalnego UE - my, obywatele Europy, stajemy przed ważnym wyborem. Możemy pozwolić na rozpad strefy euro, co doprowadzi w efekcie do rozpadu samej UE. Możemy też jednak pójść w stronę ściślejszej integracji, godząc się na dalsze cedowanie prerogatyw państwa narodowego na rzecz instytucji europejskich. To drugie rozwiązanie wiąże się, nie należy tego ukrywać, z ograniczeniem suwerenności - ale jak przytomnie zauważył Leszek Miller - zrzekając się części własnej suwerenności, otrzymujemy w zamian suwerenność innych państw UE. Jeśli zjednoczona Europa ma przetrwać - to jedyną drogą dla niej jest dalsza integracja. Rozumieją to prezydent Nicolas Sarkozy i kanclerz Angela Merkel, którzy składając propozycję nowego traktatu unijnego wyraźnie zaznaczyli: jeżeli nie zostanie on zaakceptowany przez wszystkie 27 krajów UE, to wprowadzi go 17 krajów strefy euro.
Polsce powinno zależeć na tym, aby znaleźć się w centrum, a nie na peryferiach, nowego układu. Dzięki aktywnej polskiej prezydencji, a także odważnemu wystąpieniu ministra Radosława Sikorskiego, jesteśmy liczącym się partnerem dyskusji. Polska zajęła pozycję opuszczoną w wyniku kryzysu przez Włochy oraz Hiszpanię i tradycyjnie kontestującą rozwiązania wspólnotowe Wielką Brytanię. To dla nas niepowtarzalna okazja - być może o większym znaczeniu dla naszej przyszłości niż sama akcesja do UE 1 maja 2004 roku. UE do której wtedy weszliśmy właśnie się kończy - ale jednocześnie zaczyna się budowa czegoś nowego. Trzeba to powiedzieć wyraźnie - rozpad Unii Europejskiej skazałby całą Europę na rolę światowych peryferii. Dziś nie możemy liczyć na pomoc zza oceanu - możemy być natomiast pewni rosnącej konkurencji ze strony Chin, Indii, krajów Ameryki Południowej (Brazylia!). Aby nie wypaść z wielkiej gry Europa potrzebuje nowego traktatu, w którym dobrowolnie zrzekniemy się części suwerenności, na rzecz silnej podmiotowości w strukturze Unii.Polska jest dziś równorzędnym partnerem dla najsilniejszych europejskich państw. Mamy szansę być jednym z tych krajów, które wskazują cele i decydują o przyszłości Europy. I tej szansy nie wolno nam zmarnować.