Amerykanin pomagał Al-Kaidzie. Spędzi w za kratami resztę życia?

Amerykanin pomagał Al-Kaidzie. Spędzi w za kratami resztę życia?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc)
Ława przysięgłych w Bostonie uznała obywatela USA za winnego pomagania Al-Kaidzie. Amerykaninowi udowodniono też propagowanie kontrowersyjnych treści islamskich oraz wyjazd do Jemenu do obozu szkoleniowego dla terrorystów. Grozi mu dożywocie.

24-letni Tarek Mehanna został uznany za winnego wszystkich siedmiu zarzutów. Trzy z nich dotyczyły mówienia nieprawdy funkcjonariuszom organów ścigania, a cztery pozostałe - terroryzmu. Były wśród nich "dostarczenie znaczącego wsparcia oraz próby dostarczenia takiego wsparcia organizacji terrorystycznej" i udział w spisku w celu popełnienia zabójstwa w innym kraju. W chwili ogłoszenia werdyktu przez ławę przysięgłych, matka oskarżonego wybuchła płaczem, a jego ojciec oznajmił, że wynik procesu był podyktowany względami politycznymi.

Zdaniem prokuratury Mehanna wraz z dwoma przyjaciółmi pojechali do  Jemenu, by tam wziąć udział w szkoleniu w obozie terrorystycznym, a  następnie pojechać do Iraku i walczyć przeciwko wojskom USA. Gdy oskarżonemu nie udało się znaleźć obozu szkoleniowego, wrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął "działalność medialną", popularyzując tezy głoszone przez Al-Kaidę - uznało oskarżenie. Obrona przedstawiła Mehannę jako początkującego badacza islamu, który odbył podróż do Jemenu, by znaleźć szkołę, w której mógłby kontynuować rozpoczętą samodzielnie naukę. Tłumaczenie i dystrybucja kontrowersyjnych treści nie powinny być karalne - argumentowali adwokaci, powołując się na pierwszą poprawkę do konstytucji USA, która gwarantuje wolność słowa.

Prawnicy Mehanny przyznali, że ich klient wyrażał podziw dla  założyciela Al-Kaidy Osamy bin Ladena, zastrzegli jednak, że nie zgadzał się z nim w wielu kwestiach, m.in. potępiał ataki samobójcze i  zabijanie cywilów. Ich zdaniem dowody przedstawione przez oskarżenie były tendencyjne i obliczone na wytworzenie atmosfery zagrożenia. Prokuratura jako dowód przedstawiła m.in. zapis setek rozmów przeprowadzonych z komputera Mehanny, w których - jej zdaniem - zarówno on sam jak i jego znajomi mówili o pragnieniu przyłączenia się do  świętej wojny (dżihadu).

Wyrok w sprawie Mehanny zapadnie na rozprawie 12 kwietnia. Amerykaninowi grozi dożywocie. Jego adwokaci już zapowiedzieli apelację.

eb, pap