Niedawno wyszedł z więzienia
Gambir wyszedł na wolność w połowie stycznia. Od tamtej pory łamał zamki w klasztorach, pozamykanych przez władze po szafranowej rewolucji. Jednym z nich był klasztor Magin na wschodnich obrzeżach Rangunu. Mieszkający tam mnisi byli w przeszłości zaangażowani w działalność opozycyjną.
Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Victoria Nuland wezwała birmańskie władze do "natychmiastowego i bezwarunkowego" zwolnienia Gambira, zażądała też wyjaśnień w sprawie powodów zatrzymania. Stany Zjednoczone za jeden z warunków zniesienia sankcji gospodarczych wobec Birmy postawiły zwolnienie więźniów politycznych.
Szafranowa rewolucja
We wrześniu 2007 r. w pokojowych protestach w Rangunie, zwanych szafranową rewolucją, uczestniczyło ok. 100 tys. osób. Nazwa "szafranowa rewolucja" pochodzi od koloru szat mnichów buddyjskich, którzy tłumnie wyszli na ulice i wraz z innymi Birmańczykami domagali się demokracji. Demonstracje zostały brutalnie stłumione przez rządzącą wówczas juntę wojskową; zginęły 33 osoby.
Ashin Gambira, który wówczas miał 27 lat, za organizowanie protestów został skazany na 68 lat więzienia. 13 stycznia 2012 r. wyszedł na wolność na mocy amnestii, obejmującej także 300 innych więźniów politycznych. Amnestia była częścią reform wdrażanych przez nominalnie cywilne władze, wspierane przez wojskowych. W marcu ubiegłego roku junta przekazała formalnie władzę popieranej przez nią administracji cywilnej, a prezydent Thein Sein rozpoczął dialog z demokratyczną opozycją i zapowiedział dalsze reformy.
Odwilż?
Od października 2011 r. zwolniono setki więźniów politycznych, podpisano zawieszenie broni z rebeliantami i poluzowano cenzurę. Władze mają nadzieję, że zmiany doprowadzą do zniesienia sankcji gospodarczych, wprowadzonych za rządów generałów. Jednak Zachód i ONZ jako warunek stawiają przeprowadzenie wolnych i sprawiedliwych wyborów. Najbliższe są planowane na kwiecień. Chociaż szybkie reformy zaskoczyły nawet najtwardszych krytyków birmańskich władz, to niektórzy obserwatorzy nadal są sceptycznie nastawieni do zmian.
zew, PAP