Mińsk: 5 tysięcy Białorusinów manifestowało w imię wolności

Mińsk: 5 tysięcy Białorusinów manifestowało w imię wolności

Dodano:   /  Zmieniono: 
Demonstranci nie kryli swojej niechęci nie tylko do białoruskich, ale również do rosyjskich władz (fot. EPA/TATYANA ZENKOVICH/PAP)
Wiecem na placu Bangalore zakończyły się w Mińsku obchody świętowanego przez białoruską opozycję Dnia Wolności. W podchodzie przeszło kilka tysięcy osób, powiewając historycznymi flagami Białorusi i flagami Unii Europejskiej. Państwowa agencja BiełTA pisze, że w demonstracji uczestniczyło znacznie mniej ludzi, niż zapowiadali organizatorzy, ale według środowisk opozycyjnych na plac Bangalore przyszło nawet 5 tys. osób. W czasie demonstracji widać było m.in. tęczowe flagi środowisk homoseksualnych, do których Łukaszenka odnosi się z dużą niechęcią. Na początku marca prezydent powiedział o niekryjącym swego homoseksualizmu szefie dyplomacji niemieckiej Guido Westerwellem, że „lepiej być dyktatorem niż niebieskim" (ros. gejem).
Uczestnicy demonstracji, na którą zezwoliły w tym roku władze Białorusi, przemaszerowali sprzed Akademii Nauk do położonego poza centrum placu Bangalore, skandując m.in. „Niech żyje Białoruś" oraz „Wolności". Niesiono transparenty z nazwiskami więźniów politycznych i ich fotografie, karton z hasłem "Fuck Kremlin", a także odnoszący się do  prezydenta Alaksandra Łukaszenki napis "Zróbmy mu Ctrl+Alt+Delete".

Zabrakło nagłośnienia

W wystąpieniach lidera opozycyjnego Ruchu O Wolność Alaksandra Milinkiewicza, Wiktara Iwaszkiewicza i innych przywódców opozycji przewijał się temat jesiennych wyborów do Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu. Było ich jednak bardzo słabo słychać, gdyż przemawiali przez megafon, a dodatkowo ich słowa zagłuszał padający w Mińsku deszcz.. Organizatorzy skarżyli się, że wbrew umowie na miejsce wiecu nie przepuszczono samochodu z  nagłośnieniem. Na wiecu wystąpiła też żona głodującego opozycjonisty Siarhieja Kawalenki, którą przywitały owacje. Zaapelowała do prezydenta Alaksandra Łukaszenki, by zwolnił jej męża, skazanego na ponad 2 lata kolonii karnej za złamanie warunków odbywania kary z maja 2010 roku. Coraz słabszy Kawalenka został ostatnio przymusowo podłączony do kroplówki w mińskim szpitalu więziennym.

Pod biało-czerwono-białą flagą

Władze zezwoliły tym razem na użycie tradycyjnej symboliki, czyli przede wszystkim biało-czerwono-białej historycznej flagi, używanej w  latach 1918-1919 przez Białoruską Republikę Ludową i po rozpadzie ZSRR do  1995 roku, a obecnie uznawanej tylko przez środowiska opozycyjne. Właśnie za wywieszenie takiej flagi w Witebsku Kawalenka został skazany w  2010 r. na ograniczenie wolności.

W tegorocznej demonstracji uczestniczyli m.in. szef opozycyjnej białoruskiej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka, współprzewodniczący komitetu organizacyjnego na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Wital Rymaszeuski i inny znany polityk opozycji Wincuk Wiaczorka. Zaśpiewało kilku artystów, m.in. Źmiecier Wajciuszkiewicz, którego koncerty są często zrywane w ostatniej chwili przez władze białoruskie.

"Białorusin to nie narodowość. To stanowisko obywatelskie"

- Od 1987 roku chodzę na wszystkie demonstracje, jakie są organizowane. Mamy dyktaturę i jest coraz gorzej. Chcę, żeby wreszcie coś się zmieniło - mówiła jedna z uczestniczek demokracji. Z kolei dwudziestokilkuletni Leanid na obchody przyszedł po raz pierwszy. - Chcę zobaczyć kogo będzie więcej: nas czy milicji. Uważam, że w naszym kraju Białorusin to nie narodowość, tylko stanowisko obywatelskie - przekonywał.

W tym roku demonstrować wolno

W tym roku zgodę na przeprowadzenie wiecu wyraziły władze Białorusi. W ubiegłym roku opozycja chciała przeprowadzić wiec i pochód od placu Jakuba Kołasa do skweru Janki Kupały w sercu Mińska, ale dostała zgodę tylko na wiec na leżącym dalej od centrum placu Bangalore. Mimo to  opozycjoniści próbowali przejść pod pomnik Kupały na skwerze noszącym jego imię, by złożyć tam kwiaty, a także na plac Jakuba Kołasa. Milicja zatrzymała wówczas ponad 50 osób.

Dzień Wolności to zakazane przez obecne władze białoruskie święto niepodległości, obchodzone przez demokratyczną opozycję w rocznicę proklamowania w 1918 roku pierwszego w historii państwa białoruskiego -  Białoruskiej Republiki Ludowej. Po rozpadzie ZSRR na początku lat 90-tych święto niepodległości Białorusi obchodzono 27 lipca, w dzień ogłoszenia deklaracji suwerenności w 1991 roku. Z inicjatywy prezydenta Alaksandra Łukaszenki w 1996 roku święto przeniesiono na 3 lipca, który jest uznawany oficjalnie za datę wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej w 1944 roku.

PAP, arb