Ziemie na których ma powstać Kidmat Zion należą do amerykańskiego milionera Irvinga Moskovitza, który od lat wspiera rozbudowę żydowskich osiedli we wschodniej części Jerozolimy. Palestyńczycy chcieliby utworzyć tam stolicę swojego przyszłego państwa. Plan ten staje się jednak coraz mniej realny, ponieważ kolejne żydowskie osiedla, powstające albo w granicach miasta albo na jego obrzeżach, odcinają Jerozolimę od Zachodniego Brzegu Jordanu i odseparowują palestyńskie dzielnice od siebie. - Kidmat Zion powstanie w szczególnie newralgicznym miejscu, bo po sąsiedzku z tzw. parlamentem Abu Alaa, który miałby w przyszłości służyć palestyńskiemu zgromadzeniu oraz tuż obok uniwersytetu Al-Kuds. Umieszczanie tak ekstremistycznych osadników tak blisko palestyńskiego uniwersytetu, to proszenie się o kolejną falę przemocy - przyznał Margalit.
W przeszłości ziemie, które teraz mają być poddane kolonizacji, należały w czasach mandatu brytyjskiego do muftiego Jerozolimy Al-Hadżdż Amina Al-Husajniego, sprzeciwiającego się podziałowi Palestyny na część arabską i Izrael. Mufti był znany m.in. ze współpracy z nazistami w czasie II wojny światowej. Jego wnuczka mieszkająca w USA, Mona Husajni, chciała wybudować na tych ziemiach centrum palestyńsko-izraelskiego pojednania - przegrała jednak sprawę w izraelskim Sądzie Najwyższym o kwestie legalności sprzedaży gruntu.
PAP, arb