"Syria trzyma ONZ na smyczy"

"Syria trzyma ONZ na smyczy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rada Bezpieczeństwa ONZ zgodziła się na wysłanie do Syrii garstki obserwatorów (fot. EPA/SANA/PAP) 
Europejska prasa uznała niedawną masakrę ludności cywilnej w syryjskiej Huli za punkt zwrotny w trwającym od ubiegłego roku krwawym konflikcie w Syrii. Komentatorzy wątpią jednak w skuteczność dyplomatycznych działań i apelują o wzmocnienie pozycji ONZ.
- W każdym konflikcie istnieje punkt zwrotny, który decyduje o tym, w jakim kierunku potoczą się wypadki. Zwykle ten punkt można zidentyfikować dopiero po fakcie, z perspektywy czasu. W przypadku Syrii społeczność międzynarodowa sama uznała wydarzenia w Huli za cezurę, po  której nic nie będzie takie jak przedtem - pisze austriacki dziennik "Der Standard". Gazeta dodaje, że społeczność międzynarodowa zareagowała z odrazą na  tę masakrę. To nie oznacza jednak, że w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zapanuje teraz zgoda co do oceny konfliktu. Rosja i Chiny argumentują, że nie wszyscy uzbrojeni buntownicy zainteresowani są dialogiem i  pokojem. Jednak także w Moskwie i Pekinie przebija się pogląd, że reżim Baszara el-Asada, nawet jeśli utrzyma się dłużej przy władzy, nie może być traktowany jako partner - czytamy w "Der Standard".

"Tłuszcza na polecenie reżimu morduje dzieci"

Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" wskazuje tymczasem na  rozejście się dróg dyplomacji i realnego świata, tworzących obecnie "dwa własne równoległe światy". Dyplomacja to "pełne oburzenia oświadczenia ministerstw spraw zagranicznych, wydalanie ambasadorów, którzy - zgodnie z wymogami protokołu dyplomatycznego - w ciągu 72 godzin muszą spakować walizki i opuścić kraj, oraz międzynarodowy rozjemca (Kofi Annan), który co prawda nie ma już żadnego pola manewru, lecz mimo to ciągle jeszcze ściska dłonie". Natomiast realny świat to - zdaniem "SZ" -  "czołgi, granaty i tłuszcza, która na polecenie syryjskiego reżimu morduje kobiety i dzieci".

"Nie powinniśmy ulegać złudzeniu: środkami tego pierwszego świata (czyli dyplomacji) nie da się powstrzymać mordowania" - zauważa sceptycznie w konkluzji "Sueddeutsche Zeitung". Niemiecki "Die Welt" porównuje wypadki w Syrii z masakrą Muzułmanów w  Srebrenicy. "To makabryczne: dopiero wielka ludzka tragedia, okrutna zbrodnia doprowadziła do podjęcia politycznych działań na większą skalę" - pisze gazeta, wskazując na zapowiedź wydalenia z kilku zachodnich krajów ambasadorów Syrii.

"ONZ trzymany jest na smyczy"

"Syria stoi pod pręgierzem i jest bardziej niż kiedykolwiek izolowana. Kto zadaje się z upadającym reżimem, tak jak Rosja, ten musi drżeć o swoją reputację" - pisze "Die Welt". Norweski "Aftenposten" ocenia, że pokojowy plan Annana znajduje się w  "głębokim kryzysie". Asad powtarza, że odpowiedzialność za naruszanie rozejmu ponoszą terroryści i Al-Kaida. Jednak raporty obserwatorów ONZ wskazują na to, że reżim Asada deklaruje na zewnątrz dobre zamiary a  równocześnie sabotuje wszelki próby realizacji planu pokojowego.

"Luxemburger Wort" z Luksemburga podkreśla, że sytuacja w Syrii ukazuje po raz kolejny potrzebę silnego ONZ. "To zakrawa na farsę, że  ONZ trzymany jest na smyczy a Rada Bezpieczeństwa zgodziła się jedynie na wysłanie do Syrii garstki niegroźnych obserwatorów" - ocenia komentator. Narody Zjednoczone powinny właściwie zrezygnować z takiej misji, w której są jedynie marionetką - czytamy w "Luxemburger Wort".

ja, PAP