Irański wojskowy samolot transportowy rozbił się w południowej części kraju. Na pokładzie były 302 osoby - elitarni "strażnicy rewolucji" i załoga maszyny. Nikt z nich nie przeżył.
Jak poinformowała irańska telewizja państwowa, maszyna leciała z miasta Zahedan (w pobliżu zbiegu granic Iranu, Afganistanu i Pakistanu) do położonego w głębi kraju miasta Kerman. Samolot typu Iljuszyn-76 stracił kontakt z kontrolą naziemną około godziny 17.30 czasu lokalnego (15 czasu polskiego) będąc ok. 50 mil od Kermanu.
W samolocie byli między innymi wyżsi rangą funkcjonariusze elitarnej Straży Rewolucyjnej, w tym dowódca Straży na prowincję Beludżystan, Ali Mowlavi Haqiqi - poinformowała irańska agencja prasowa IRNA.
Natomiast w czwartek rano w Pakistanie rozbił się wojskowy samolot transportowy. Zginął szef sztabu lotniczego tego kraju i 16 innych osób.
Przypuszcza się, że obie tragedie zdarzyły się z powodu złej pogody panującej w regionie.
Czytaj też: Czarna doba lotnictwa
sg, pap