Kijów w ogniu. Min. 9 zabitych i 100 rannych

Kijów w ogniu. Min. 9 zabitych i 100 rannych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ofiary miały zostać postrzelone (fot. facebook.com/vitaliy.umanets) 
W Kijowie znowu doszło do zamieszek. Są ranni i zabici. To najpoważniejsze starcia od początku antyrządowych demonstracji na Ukrainy.
Zamieszki zaczęły się rano. Dziś Rada Najwyższa miała zarejestrować ustawę, na mocy której powróciłaby konstytucja Ukrainy z 2004, która ogranicza władzę prezydenta. Był to kluczowy wymóg opozycji.
 
Jednak przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Rybak nie zgodził się na rejestrację dokumentów. W odpowiedzi na tę decyzję tłum protestujących na Majdanie ruszył ulicami Instytucką, Hruszewskiego oraz Szowkowyczna w kierunku parlamentu - donosi Kyiv Post. Demonstranci mieli zamiar zorganizować tam pokojową pikietę.
 
Według ukraińskich mediów, pierwsi walkę zaczęli "tituszki” (grupa współpracująca z milicją). Zaczęli oni rzucać w demonstrantów kamieniami, stojąc tuż za plecami mundurowych. Później siły bezpieczeństwa użyły pałek, gazu łzawiącego i granatów hukowych, by powstrzymać manifestantów idących w stronę gmachu parlamentu. 
 
Demonstranci odpowiedzieli kamieniami, kijami, płytami chodnikowymi oraz petardami. Przynajmniej jeden protestujący został ciężko ranny. 
 
W rezultacie starć rannych zostało ponad 100 osób. Większość rannych demonstrantów ma obrażenia głowy. Jak informuje Korespondent.net, policja z bardzo bliskiej odległości rzuca w ludzi granatami, do których są doczepione śruby.
 
Według informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie żyje co najmniej 9 osób. Jak relacjonowała deputowana od partii "Batkiwszczyna" Lesia Orobec, że w Domu Oficerów w Kijowie, gdzie rannym demonstrantom udziela się pierwszej pomocy, zmarły trzy osoby.
Informacje te potwierdziła lekarka Olga Bohomolec, która koordynuje prace lekarzy.  
 
Według Bohomolec demonstranci zginęli ponieważ nie dostali na czas pomocy medycznej. - Do nas nie są wpuszczane karetki pogotowia. Ludzie umierają, bo nie można im zapewnić pomocy w odpowiednim czasie - wyjaśniła Bohomolec. Lekarka powiedziała także, że protestujący zginęli w wyniku otrzymania ran postrzałowych "w  głowę i serce". 
 
Ukraińskie media także donoszą, że niedaleko stacji metro Chreszczatyk leżą ciała kobiety i dwóch mężczyzn. Według świadków w okolicach Rady Najwyższej przenoszono ciało bez głowy. Wśród ofiar także dwóch milicjantów. "18 mają rany postrzałowe, 22 są ciężkim stanie" - informuje biuro prasowe MSW.
 
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w związku z zamieszkami wystosowały specjalne oświadczenie, w którym postawiły ultimatum, że jeśli do o 17:00 opozycja nie uspokoi demonstrantów, służby "zrobią porządek" w Kijowie wszystkimi możliwymi środkami.  
 
"Ekstremiści z opozycji przekroczyli granice - oni zabijają na ulicach stolicy Ukrainy niewinnych ludzi, znęcają się nad kobietami, podpalają i wysadzają budynki i samochody. W centrum Kijowa panuje chaos. Przy tym liderzy opozycji przez telefon reżyserują te zbrodnie. Mają jeden cel, nawet za cenę ludzkiej krwi, przejąc władze" - napisano w oświadczeniu szefów MSW Witalija Zacharczenko i SBU Aleksandra Jakimenka. 

"Ostrzegamy gorące i nieodpowiedzialne głowy opozycji - mamy środki, by zaprowadzić porządek. I jeśli będzie dalej trwał chaos, będziemy zmuszeni przedsięwziąć zdecydowane kroki. Musimy dać reżyserom zamieszek dokładnie godzinę. Jeśli o 17.00 zamieszki nie  ucichną, będziemy zobowiązani do przywrócenia porządku wszystkimi środkami przewidzianymi ustawą" - napisano w oświadczeniu. 
 
Obecnie w Kijowie jest bardzo utrudniony ruch. Jest ograniczony wjazd do miasta, z powodów zagrożenia „atakiem terrorystycznym” zostały zamknięte wszystkie linii metra. Demonstranci donoszą, że milicja i służby bezpieczeństwa są uzbrojone.
 
Według informacji byłego szefa MWS, opozycjonisty Juria Łucenko dziś o 23:00 prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ma spotkać się z liderami majdanu – Witalijem Kliczkiem i Arsenijem Jaceniukiem.

lb.ua, tsn.ua, korrespondent.net, tk
 
Galeria:
Majdan1