Prawicowy rząd wycofuje się z ustawy aborcyjnej. "Nie ma przyzwolenia społecznego"

Prawicowy rząd wycofuje się z ustawy aborcyjnej. "Nie ma przyzwolenia społecznego"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawicowy rządi wycofuje się z ustawy aborcyjnej. "Nie ma przyzwolenia społecznego" (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Prawicowy rząd Hiszpanii Mariano Rajoya rezygnuje z planów zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Decyzja może wydawać się zaskakująca, gdyż wycofanie się z wprowadzenia zmian nastąpiło blisko końca procesu legislacyjnego - tuż przed głosowaniem.
Po objęciu władzy po socjalistach w 2011 r. prawicowy rząd najpierw opracował nową ustawę niweczącą prawo z 2009 roku, które dopuszczało przerywanie ciąży na życzenie do 14. tygodnia ciąży, a później uzależniało je od różnych uwarunkowań. I teraz, mimo, że koalicja ma większość w parlamencie, z braku zgody społecznej Rajoya wycofuje się z projektu.

Aborcja miała być możliwa tylko w dwóch przypadkach: gdy do poczęcia doszło w wyniku gwałtu, oraz, gdy istniała pewność, że płód będzie cierpiał na nieuleczalną wadę. Nawet wtedy jednak, kobieta musiała przejść skomplikowany proces, uzyskując orzeczenia niezależnych psychiatrów, a ostateczną decyzję miał podejmować sąd. Choć restrykcyjny projekt ustawy zyskał uznanie Kościoła, to niemal cała opozycja parlamentarna, wraz z lekarzami i sporą częścią opinii publicznej sprzeciwiła mu się.

To jednak nie wystarczyło. Socjaliści, postkomuniści oraz liczni politycy prawicy, eksperci medyczni i prawni oraz ponad 170 stowarzyszeń i organizacji społecznych żądało odrzucenia nowego prawa w całości. Premier Rajoy ogłosił w końcu, że wycofa się z wprowadzenia ustawy, poza jednym szczegółem - nieletnie kobiety będą musiały mieć zgodę rodziców na zabieg aborcji.

Teraz kobieta ma swobodne prawo do przerywania ciąży do 14. tygodnia. Bardziej zaawansowaną może usunąć do 22. tygodnia, jeśli zagrożone jest zdrowie lub życie matki, a jeszcze później - w przypadku nieuleczalnej choroby płodu.

Wyborcza.pl