NATO w Afganistanie

NATO w Afganistanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemcy i Holandia przekazały NATO dowództwo ONZ-owskich międzynarodowych sił stabilizacyjnych (ISAF) w Afganistanie.
W poniedziałek w Kabulu odbyła się ceremonia oficjalnego przekazania dowództwa z udziałem niemieckiego ministra obrony Petera Strucka. W uroczystości uczestniczył także prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oraz dowódca NATO generał James L. Jones.

"Nie możemy pozwolić, by w Afganistanie ponownie zapanowała anarchia i chaos a także, by kraj ten, podobnie jak za rządów talibów, stał się bazą międzynarodowego terroru" - powiedział Struck podczas uroczystości.

"Społeczeństwo Afganistanu chce trwałego pokoju i liczy na pomoc społeczności międzynarodowej w tym względzie. Poparcie NATO dla ISAF dowodzi, że Afgańczycy nie zawiodą się" - powiedział niemiecki minister, zaznaczając też, że objęcie dowództwa ISAF przez Sojusz oznaczać będzie kontynuację i siły te będą "realizować tę samą misję, na mocy tego samego mandatu, pod tym samym sztandarem".

Niemcy i Holandia kierowały wspólnie przez ostatnie sześć miesięcy liczącymi 4,6 tys. osób oddziałami ISAF -  Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanu. Składają się na nie siły 31 państw - w tym także Polski. Żołnierze ISAF w 90 procentach pochodzą z krajów NATO.

Przejęcie przez NATO - na czas nieokreślony - dowództwa ISAF ma  zasadnicze znaczenie; oznacza bowiem podjęcie przez Sojusz pierwszej w 54-letniej historii NATO tak poważnej operacji poza Europą (Sojusz uczestniczy w operacjach pokojowych w Bośni oraz w Kosowie). Rzecznik Sojuszu Mark Laity zastrzegł jednak w niedziele, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by planować rozszerzenie poza Kabul strefy działania ISAF.

Wbrew temu oświadczeniu, szef resortu obrony Niemiec Peter Struck opowiedział się za rozszerzeniem zasięgu działania sił międzynarodowych poza Kabul. Jak powiedział, Niemcy planowały m.in. ulokowanie sił ISAF w Kunduzie na północy Afganistanu. Miałoby to nastąpić w ramach tworzenia tzw. Grup Regionalnej Odbudowy: liczących po około stu żołnierzy sił, mających stacjonować w głównych punktach Afganistanu, poza stolicą.

W wywiadzie zamieszczonym w niedzielę przez "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", Struck powiedział, że Afganistan "znajduje się w punkcie zwrotnym". "Albo wspólnota międzynarodowa zdecyduje się na wsparcie procesu stabilizacji kraju i rządu także w miejscach poza Kabulem, albo oświadczy, że wszystko nie miało sensu i że wychodzimy (z Afganistanu). Ograniczenie działalności do Kabulu nie służy realizacji celu, jakim jest przeprowadzenia w  przyszłym roku wolnych wyborów" - powiedział szef niemieckiego resortu obrony.

Na poniedziałkowej ceremonii w Kabulu niemiecki generał Norbert van Heyst przekazał dowództwo ISAF swemu koledze -  reprezentującemu NATO niemieckiemu generałowi Goetzowi Gliemeroth. Gliemerotha zastępować będzie kanadyjski generał Andrew Leslie.

Międzynarodowe Siły Wsparcia bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF) zostały powołane w grudniu 2001 roku po upadku rządu talibów w  wyniku interwencji USA. Operują one w Kabulu i w jego rejonie.

Kabul dziś jest miastem względnie bezpiecznym - w przeciwieństwie do reszty terytorium kraju, gdzie o władzę rywalizują ze sobą -  także z bronią w ręku - lokalni watażkowie. Zarówno prezydent Hamid Karzaj, jak i przedstawiciel ONZ w Kabulu Lakhdar Brahimi apelują od miesięcy o rozciągnięcie parasola ochronnego ISAF także na inne miasta. Jak do tej pory jednak żaden kraj nie podjął zdecydowanie tego tematu - także Struck, wypowiadając się za  stworzeniem grup odbudowy i przekazaniem im misji stabilizacji innych miast afgańskich, zastrzegał, że szczegółowo propozycję tę  przedstawi po konsultacjach w ONZ.

Agencyjne źródła akcentują, iż przeciwko rozciągnięciu misji ISAF na cały kraj, występują przede wszystkim Stany Zjednoczone, prowadzące nadal w Afganistanie swoją misję antyterrorystyczną i  bezskutecznie poszukujące tu zarówno przywódców talibańskich, jak i liderów Al-Kaidy, na czele z mułłą Omarem i Osamą bin Ladenem. Waszyngton obawia się, że obecność sił ISAF mogłaby ograniczyć pole manewru oddziałów USA na ziemiach poza stolicą.

Poza Kabulem i niezależnie od ISAF kampanię antyterrorystyczną w  Afganistanie prowadzi obecnie 12 tysięcy żołnierzy sił wielonarodowych, w tym - 8,5 tysiąca Amerykanów.

Rozszerzenie misji ISAF wymagałoby przysłania do Afganistanu co  najmniej 10 tysięcy dodatkowych żołnierzy, co także zasadniczo zwiększyłoby koszty afgańskiej misji.

em, pap