Prezydent Erdogan cieszył się z faktu, że żaden z jego rodaków nie został ranny. - To zdarzenie pokazało, że ulokowanie naszych sił w Baszice było dobrym krokiem. Jest jasne, że dzięki obecności naszych żołnierzy oficerowie szkolący iracką milicję są przygotowani dosłownie na wszystko - powiedział reporterom w Istambule.
Dowódca oddziałów sunnickich potwierdził, że wspólnie z siłami Tureckimi dokonali uprzedzającego ataku na pozycje Państwa Islamskiego. - Wykryliśmy rozlokowanie rakiet, a później uderzyliśmy. Żadna z nich nie została wystrzelona w stronę naszego obozu - poinformował Atheel al-Nujaifi, dawny zarządca Mosulu znajdującego się obecnie pod kontrolą IS.
Erdogan zyskał kontrargument
Obecność około 150-cio osobowego oddziału tureckiego na terenie Iraku wzbudziła wcześniej zaniepokojenie tamtejszych władz, które mówiły nawet o naruszeniu terytorium. Erdogan twierdzi, że nikt nie podniósłby tego tematu, gdyby nie konflikt z Rosją, która obecnie podważa wszystkie działania jego kraju.
- Irakijczycy poprosili nas, żeby szkolić ich ludzi i zaprosili nas do swojej bazy wojskowej. Negatywne głosy usłyszeliśmy dopiero, kiedy pojawiły się problemy na linii Turcja - Rosja - powiedział.
Zestrzelenie rosyjskiego Su-24
Pod koniec listopada rosyjski samolot wojskowy SU-24 został zestrzelony przez tureckie F-16. Informację potwierdził moskiewski resort obrony. Wiadomo było, że dwaj piloci katapultowali się z bombowca. Do zdarzenia odniósł się również Władimir Putin. - To cios w plecy - oświadczył.
Reuters, Wprost.pl